Przed sądem apelacyjnym odbywa się w środę rozprawa odwoławcza w sprawie tej zbrodni, która przed trzema laty poruszyła mieszkańców Śląska. Ciała Mateusza dotąd nie odnaleziono. Podobnie jak proces w I instancji, także rozprawa apelacyjna odbywa się w wyłączeniem jawności - z uwagi na konieczność zachowania dobrych obyczajów. Do sądu zostali doprowadzeni obaj oskarżeni, stawili się także rodzice Mateusza, którzy występują w sprawie w charakterze oskarżycieli posiłkowych. W celu uzupełnienia materiału dowodowego sąd przesłuchał w środę dwóch świadków. Po blisko dwóch godzinach rozprawy sędzia Witold Mazur poinformował, że wyrok zostanie ogłoszony 6 maja. Do zbrodni doszło na początku lutego 2006 roku. Według prokuratury 24-letni obecnie Łukasz N. i 28-letni Tomasz Z. zgwałcili, a następnie zabili i zakopali chłopca. Nie były to jedyne przestępstwa zarzucane oskarżonym. N. odpowiadał w procesie w sumie za trzy przestępstwa, Z. - za sześć. Sąd I instancji uznał ich za winnych popełnienia niemal wszystkich tych czynów. Wymierzone w I instancji kary były takie, jakich żądała prokuratura. Po raz ostatni Mateusz był widziany 6 lutego 2006 r. Chłopiec wyszedł z domu, by z kolegami zjeżdżać na sankach. Tego dnia wieczorem rodzice powiadomili policję o zaginięciu syna. Poza rodzicami i sąsiadami, ośmiolatka przez wiele tygodni poszukiwali policjanci, strażacy, strażnicy miejscy i ratownicy z psami. Poszukiwania kilkakrotnie wznawiano - bezskutecznie. Łukasz N. i Tomasz Z. zostali zatrzymani w lutym 2006 roku za usiłowanie gwałtu na 12-letniej dziewczynce. Policja ustaliła, że mogą oni stać również za zabójstwem Mateusza. Do udziału w tej zbrodni przyznali się podczas przesłuchań w prokuraturze. Najpierw mówili, że zgwałcili i ciężko pobili chłopca. Potem śledczy ustalili, że ciało zostało zakopane. Sprawcy nie potrafili jednak wskazać miejsca. Twierdzili, że byli pijani i nie pamiętają, co się później działo. Później zmieniali wyjaśnienia. Mec. Łukasz Kałusowski powiedział w środę dziennikarzom, że teraz żaden z oskarżonych nie przyznaje się do winy. Twierdzenie, że nie są sprawcami zbrodni, jest główną tezą apelacji obrony. Poza zabójstwem Mateusza, usiłowaniem gwałtu na 12-latce, prokuratura postawiła obu mężczyznom także kilka innych zarzutów. Dotyczyły one m.in. doprowadzenia dzieci do tzw. innych czynności seksualnych. W zamian oskarżeni mieli oferować im słodycze i zabawki. Po zatrzymaniu podejrzanych pojawiły się spekulacje, że przyznając się do zbrodni popełnionej na Mateuszu mogli oni z jakiegoś powodu zmyślać. Biegli uznali jednak, że jest mało prawdopodobne, by Łukasz N. i Tomasz Z. - którzy prezentują niski poziom intelektualny - mogli w tak bogaty, spójny sposób i takim samym językiem zdać relację z czegoś, w czym nie uczestniczyli. Po zaginięciu Mateusza jego matka wielokrotnie powtarzała dziennikarzom, że nie wierzy, iż jej dziecko nie żyje. Z uwagi na brak ciała chłopca proces musiał mieć charakter poszlakowy. Prokuratura, kierując do sądu akt oskarżenia, była jednak pewna swych ustaleń. Gliwiccy śledczy przypominali, że już wcześniej przed polskimi sądami zapadały wyroki o zabójstwo, mimo że nie odnaleziono ciał ofiar.