Wyrok w pierwszej instancji zapadł w lutym 2008 roku, po siedmiu latach procesu. "Krakowiak" został skazany na 25 lat więzienia z zastrzeżeniem, że będzie mógł się ubiegać o warunkowe przedterminowe zwolnienie najwcześniej po 20 latach. Zgodnie z orzeczeniem sądu okręgowego, dopiero po 30 latach mógłby wyjść na wolność skazany na dożywocie Zdzisław Ł., ps. Zdzicho, uważany za egzekutora gangu. Na 25 lat więzienia sąd skazał byłego szefa mafii szczecińskiej Marka M., ps. Oczko, za zlecenie ludziom "Krakowiaka" zabójstwa konkurenta na Wybrzeżu. Pozostałym 28 oskarżonym sąd I instancji wymierzył kary od 3,5 roku w zawieszeniu do 10 lat bezwzględnego pozbawienia wolności. Wyrok w zawieszeniu dostał jedynie Andrzej K., który już w śledztwie przyznał się do większości zarzutów i szczegółowo opisał przestępstwa popełnione przez siebie i dawnych kompanów. Wyrok zaskarżyła zarówno obrona jak i prokuratura. Rozprawę apelacyjną rozłożono aż na trzy terminy ze względu na dużą liczbę oskarżonych i obrońców oraz olbrzymi materiał dowodowy, są też dwa terminy rezerwowe. Nie wiadomo, kiedy zapadnie wyrok. Kolejne posiedzenie sądu - w piątek. Podobnie jak proces w pierwszej instancji, także rozprawa odwoławcza odbywa się w specjalnie przygotowanej sali na terenie koszar policji w Katowicach. Chodzi o względy bezpieczeństwa i organizacyjne - to największa sala rozpraw, a zarazem najlepiej zabezpieczona. W czwartek do sądu doprowadzono m.in. Krakowiaka", "Zdzicha" i "Oczkę". Nieoczekiwanie w czasie sprawdzania listy obecności okazało się, że jeden z oskarżonych Adam M. już nie żyje. Taką informację przekazał inny oskarżony Stanisław J., według którego M. zmarł "po Nowym Roku". Oświadczenie wywołało konsternację na sali rozpraw. Obrońca Adama M. przyznał, że nic nie wie o śmierci klienta. Sprawę Adama M. sąd wyłączył do odrębnego postępowania. Informacja o śmierci oskarżonego będzie jeszcze weryfikowana - zaznaczył przewodniczący składu orzekającego Mirosław Ziaja. W innym przypadku sędzia Ziaja spytał jedną z obrończyń jak nazywa się jej klient. Adwokat podała takie samo nazwisko, jak w akcie oskarżenia - Sławomir C. Tymczasem sędzia Ziaja wskazał, że ten sam mężczyzna na innej sprawie wylegitymował się dokumentem na inne nazwisko. Wszystko wskazuje na to, że wrócił do nazwiska rodowego. Zdaniem prokuratury związek przestępczy o charakterze zbrojnym kierowany przez "Krakowiaka" był jedną z najgroźniejszych grup przestępczych działających w kraju. Według ustaleń śledczych, gang działał od 1991 do 1999 roku, głównie w południowej Polsce. Jak zeznawali świadkowie koronni, w szczytowym okresie działalności liczył około 300 osób. Według śledczych, gang miał ustaloną strukturę i hierarchię, z niekwestionowanym przywódcą i "organami" wyznaczonymi do poszczególnych zadań - np. "egzekutor" zajmował się zabójstwami i wyznaczaniem kar niepokornym gangsterom, "skarbnik" dbał o pomoc prawną dla aresztowanych członków grupy i ich rodzin. Liczący ponad 300 stron akt oskarżenia w głównym procesie gangu "Krakowiaka" katowicka prokuratura przesłała do sądu w czerwcu 2000 r. Wcześniej w śledztwie przesłuchano ponad 600 świadków. Proces ruszył w lutym 2001 roku w specjalnie przygotowanej sali na terenie policyjnych koszar. Wtedy na ławie oskarżonych zasiadło 36 osób. Wiele rozpraw w procesie było utajnionych ze względu na zeznania świadków koronnych, dzięki którym policji i prokuraturze udało się rozbić gang i poznać jego strukturę. W procesie zeznawało czterech świadków koronnych - dwóch do sprawy gangu "Krakowiaka" i dwóch, którzy uzyskali ten status w innych procesach, m.in. Jarosław S., ps. Masa. Akta liczą blisko 200 tomów, przed sądem przesłuchano 180 świadków. Karę 25 lat pozbawienia wolności sąd okręgowy wymierzył Januszowi T. za przyjęcie od "Oczki" zlecenia zabójstwa Białorusina Wiktora F. Do zbrodni tej doszło w 1997 r. Do F. strzelał "Zdzicho" - wynika z ustaleń prokuratury i sądu okręgowego. Zdzisław Ł. został za tę zbrodnię skazany na dożywocie, "Oczko" - na 25 lat więzienia za jej zlecenie. Drugie dożywocie sąd wymierzył "Zdzichowi" za mord na właścicielu kantoru w Przemyślu w 1997 roku, zaś od dokonania w tym samym roku kolejnego morderstwa, na inkasencie krakowskiej firmy "Rovita", uniewinnił oskarżonego. Za zabójstwo właściciela kantoru ze Stalowej Woli odpowiadał przed sądem także "Krakowiak". Sąd pierwszej instancji uniewinnił go od tej zbrodni. Janusz T. usłyszał jednak słowo "winny" przy większości postawionych mu zarzutów, chodzi m.in. o zlecanie podwładnym przestępstw, przede wszystkim napadów rabunkowych. W pierwszej instancji prokurator domagał się dla "Krakowiaka" dożywocia, z zastrzeżeniem, że o zwolnienie mógłby on się starać po 50 latach. Podobnej kary oskarżyciel żądał dla "Zdzicha". Poza głównym aktem oskarżenia przeciwko członkom grupy do sądów trafiło prawie 20 innych. Wiele tych spraw zakończyło się wyrokami. Np. w listopadzie 2006 roku katowicki sąd skazał Janusza T. na 25 lat więzienia, a "Zdzichowi" wymierzył karę dożywocia. Sprawa dotyczyła śmierci czterech osób i planowania zabójstwa trzech kolejnych - policjanta, prokuratora i świadka koronnego. W listopadzie 2007 roku katowicki sąd apelacyjny zmienił tamten wyrok, skazując Janusza T. - już prawomocnie - na 15 lat więzienia za zlecenie napadu i pobicia oraz za podżeganie do zabójstwa świadka koronnego. Najważniejsze zarzuty, stawiane szefowi grupy i innym oskarżonym, sąd nakazał zbadać w ponownym procesie. W grudniu 2005 były świadek koronny Włodzimierz C. został skazany na 14 lat więzienia, m.in. za kierowanie gangiem. To tylko jedna z wielu jego spraw karnych.