Przedstawiciele Urzędu przekonują, że dodatek, który ukazał się w czwartek z gazetą "Polska Dziennik Zachodni", ma charakter wyłącznie informacyjny, a nie promocyjny. Innego zdania jest opozycja. Także politolog z Uniwersytetu Śląskiego, dr Tomasz Słupik uważa, że publikacja to promocja osoby wojewody, którą należy postrzegać także w kontekście wyborczym. Wojewoda pozuje w służbowym polarze Dodatek otwiera zdjęcie ubranego w służbowy polar wojewody, pochylającego się - wraz z kandydującym wówczas na prezydenta Bronisławem Komorowskim - nad mapą w okresie powodzi. Artykuł na rozkładówce "Wojewoda w akcji, wojewoda na posterunku" mówi o zaangażowaniu administracji wojewódzkiej w czasie powodzi i awarii energetycznej w styczniu ubiegłego roku. "Zarządzał, organizował akcje ratownicze i pomocowe (...). Nie ma wątpliwości, że to on, jako pierwszy, wziął sprawy w swoje ręce. Konsekwentnie i skutecznie" - głosi podpis przy fotografiach. Chciał się rozliczyć, nie promować Jest też obszerny wywiad z wojewodą, zatytułowany "Słowa trzeba zawsze dotrzymywać". Inne materiały dotyczą m.in. udzielanej powodzianom pomocy, budowy lokalnych dróg oraz akcji społecznych z udziałem wojewody i jego urzędu, m.in. balu charytatywnego u wojewody. Ostatnia strona poświęcona jest śląskim przygotowaniom do polskiej prezydencji w UE. - Ten dodatek ma charakter informacyjny, a nie promocyjny. Intencją jego wydania było podsumowanie ubiegłego roku, zdominowanego w regionie przez klęski żywiołowe. To swoiste rozliczenie się administracji rządowej z działań, podejmowanych w tym trudnym okresie - powiedziała rzeczniczka wojewody, Marta Malik. Zaznaczyła, że wydanie dodatku nie spowodowało dodatkowych kosztów, ponieważ Urząd i gazeta miały - na podstawie wygranego przetargu - roczną umowę na zamieszczanie urzędowych ogłoszeń. - Jest przyjęte, że gdy w końcu roku budżet pozostaje niewykorzystany, możliwe jest przeznaczenie środków np. na tego typu publikacje - powiedziała Malik. Zapewniają, że nie wystartuje w wyborach Przypomniała, że w ubiegłym roku Urząd także wydał dodatek do katowickiej "Gazety Wyborczej", z którą miał wówczas umowę. Wtedy publikacja przedstawiała kompetencje wojewody i poszczególnych wydziałów jego urzędu. Tym razem zdecydowano się postawić nacisk na działania w okresie klęsk żywiołowych. Według rzeczniczki, tytuły artykułów zostały nadane przez redakcję, a nie urzędników. Malik zapewniła, że wojewoda śląski nie deklaruje startu w tegorocznych wyborach parlamentarnych. Nie skomentowała nieoficjalnych informacji działaczy śląskiej PO, jakoby Łukaszczyk miał ubiegać się o mandat senatora. Zapachniało autopromocją Dla politologa z Uniwersytetu Śląskiego, dr. Tomasza Słupika, dodatek reklamowy Urzędu to publikacja, która "na kilometr pachnie autopromocją". Politolog określił dodatek jako "kuriozalny", wskazując m.in. na zastosowaną w nim frazeologię, za pomocą której opisywane są działania wojewody; jego zdaniem dla polityka takie wydawnictwo to poważny błąd. - Ta publikacja pokazuje, że w zakresie komunikowania się ze społeczeństwem nasi urzędnicy wciąż tkwią w epoce gierkowskiej, albo zupełnie zatracili instynkt samozachowawczy - ocenił dr Słupik, wskazując, że dodatek pojawił się w czasie, gdy w PO tworzone są listy wyborcze. Jak mówił, niektóre sformułowania w dodatku bardziej przypominają "nachalną propagandę" niż przemyślaną promocję, a tym bardziej czystą informację. Można było lepiej wydać te pieniądze Za niestosowną uznał publikację szef śląskich struktur Prawa i Sprawiedliwości, pos. Wojciech Szarama. Jego zdaniem, dodatek to promocja wojewody Łukaszczyka, zapewne - jak powiedział - przed wyborami parlamentarnymi. W ocenie posła, fakt, że wydanie tej publikacji nie pociągało za sobą dodatkowych kosztów, nie zmienia faktu, że sfinansowano ją z publicznych pieniędzy. - Z całą pewnością można było lepiej wydać te pieniądze, np. przeznaczając je na informator, przydatny dla obywateli załatwiających swoje sprawy w urzędzie - dodał poseł, zwracając także uwagę, że np. działania wojewody podczas wielkiej awarii energetycznej rok temu (również wymienione w publikacji) były daleko niewystarczające. Wojewoda nie potrzebuje promocji Także lider śląskiego SLD, Zbyszek Zaborowski, uważa, że dodatek reklamowy, choć zawiera "jakiś element informacji", służy przede wszystkim promocji wojewody. Jego zdaniem, wojewoda i jego urząd w ogóle nie powinien zajmować się tego rodzaju promocją. - Wojewoda jest urzędnikiem, reprezentantem rządu w terenie i jako taki nie potrzebuje promocji, powinien skupić się na swoich kompetencjach. Ta sytuacja wyraźnie pokazuje, gdzie na szczeblu regionalnym można szukać oszczędności, likwidując wciąż istniejący dualizm między wojewodą i marszałkiem - ocenił Zaborowski.