Bezterminowy strajk prowadzi już największa tego typu placówka na południu Polski, Górnośląskie Centrum Zdrowia Dziecka i Matki w Katowicach. Wojewoda śląski sprawdza tymczasem legalność protestu. Aby strajk był legalny, musi zostać przeprowadzone zgodnie z odpowiednimi zasadami referendum strajkowe. W katowickiej klinice dziecięcej legalność strajku sprawdził reporter RMF Marcin Buczek - tu wszystko przebiegło zgodnie z przepisami. Były rozmowy, protokoły rozbieżności i wreszcie referendum na początku maja. Za strajkiem było około 570 pracowników, przeciw - 5 osób. W głosowaniu udział wzięło niewiele ponad połowę zatrudnionych, wystarczyło to jednak, by referendum było ważne. Przypomnijmy, że rząd przyjął we wtorek program naprawy służby zdrowia, który zakłada wzrost nakładów o około 6 miliardów w przyszłym roku. Lekarze argumentują jednak, że w rządowych obietnicach brak konkretów i domagają się 30 proc. podwyżek od zaraz, a 100 proc. w przyszłym roku. Strajk trwa w kilkudziesięciu szpitalach w całej Polsce. W niektórych placówkach mówi się o przerwaniu protestu na czas pobytu Benedykta XVI w Polsce. Minister zdrowia Zbigniew Religa twierdzi jednak, że 100-procentowe podwyżki dla pracowników medycznych w przyszłym roku są niemożliwe, bo kosztowałyby budżet kilkanaście miliardów złotych rocznie. Możliwe są zaś 30 proc. podwyżki od października tego roku. Szef resortu zdrowia powiedział, że jako lekarz nie rozumie zachowania strajkujących lekarzy. - Jeżeli okaże się, że strajki w niektórych placówkach są nielegalne, to będą doniesienia do prokuratury na organizatorów strajku. Mówię to z ogromną przykrością, bo jest to moje środowisko - podkreślił.