Katowicka prokuratura zarzuciła im korupcję, a trzem z nich także utrudnianie postępowania. Jacek Tokarski z Prokuratury Okręgowej w Katowicach powiedział w piątek, że od złodziei węgla policjanci mieli przyjąć łapówki na łączną kwotę 273 tys. zł. Trzech z nich ma dodatkowo zarzut utrudniania postępowania. W czasie gdy dochodziło do korupcji, trzej z nich pracowali w komendzie katowickiej, a dwóch w Mysłowicach. Teraz jeden z nich jest już na emeryturze, trzech pracuje w Katowicach, jeden z Siemianowicach Śląskich. Jak powiedział prok. Tokarski, część podejrzanych funkcjonariuszy przyznała się do stawianych im zarzutów. Wszyscy są na wolności po wpłaceniu poręczeń majątkowych w wysokości 10 - 30 tys. zł, nie mogą też wyjeżdżać z kraju. Wraz z postawieniem zarzutów, policjanci zostali zawieszeni w wykonywaniu obowiązków, mają też postępowania dyscyplinarne, które prawdopodobnie zakończą się wydaleniem ze służby. Według katowickiego dodatku do "Gazety Wyborczej", która w piątek napisała o postawieniu zrzutów policjantom, brat jednego z funkcjonariuszy miał firmę przewozową. To przez niego gangsterzy dotarli do innych policjantów i zaproponowali im łapówki - podała "GW". Według dziennika, większość ciężarówek z ukradzionym węglem jeździła wtedy, gdy służbę mieli skorumpowani policjanci. Sprawa korupcji wśród policjantów została wydzielona z głównego śledztwa, dotyczącego kradzieży węgla. Z ustaleń postępowania wynika, że w latach 2000-2004 z kopalni "Staszic" kilkudziesięcioosobowy gang wywiózł 30 tys. ton węgla, narażając kopalnię na 3 mln zł strat. Akt oskarżenia w tej sprawie trafił już do sądu, na ławie oskarżonych zasiadło 49 osób. Członkowie grupy przez cztery lata zaniżali w dokumentacjach wagę i klasę sprzedawanego przez kopalnię węgla i miału węglowego, a "oszczędzony" w ten sposób surowiec sprzedawali potem sami. Jego odbiorcami, prócz klientów przekonanych o legalności nabywanego surowca, byli współpracujący z grupą paserzy. Prokuratura oskarżyła zarówno pracowników kopalni, jak i pracowników firmy ochraniającej zakład, którzy pomagali w wywozie węgla. W sprawie zatrzymano m.in. pracowników ważących węgiel, ładowaczy, kierowców oraz osoby sprzedające skradziony węgiel odbiorcom detalicznym. Afera w kopalni "Staszic" była kolejną, wykrytą w ostatnich latach przez śląską policję. Podobny proceder miał też miejsce m.in. w katowickiej kopalni "Wieczorek" oraz niektórych kopalniach należących do Kompanii Węglowej. "Staszic" i "Wieczorek" należą do Katowickiego Holdingu Węglowego.