23-latek tłumaczył policjantom, że uderzył, bo chciał uciszyć płaczącą dziewczynkę. - W ocenie lekarzy stan dziecka jest ciężki, ale stabilny. Obecnie jej życiu nie zagraża niebezpieczeństwo - powiedziała w poniedziałek sierżant Monika Kłosińska z chorzowskiej policji. Dziewczynkę w niedzielę przywiozło do szpitala pogotowie. Miała m.in. siny policzek i powiekę. Lekarze stwierdzili u niej uraz głowy. Szczegółowe badania wykazały, że dziecko ma złamaną kość ciemieniową i krwawienie wewnątrzczaszkowe. Okazało się, że małą Julię pobił ojciec, gdy został sam z dzieckiem. Gdy do domu wróciła matka dziewczynki, rodzice powiadomili pogotowie. Oboje byli trzeźwi. 23-letni Dawid G. przyznał się do pobicia dziecka. Został zatrzymany, policja zamierza wnioskować o jego aresztowanie. O kwalifikacji prawnej czynu w poniedziałek zdecyduje prokurator. Za pobicie grozi do pięciu lat więzienia, a w sytuacji, gdy wywołuje ono poważne następstwa - nawet 10 lat. W najbardziej drastycznych przypadkach sprawcy muszą liczyć się z zarzutami usiłowania zabójstwa, za co grozi 25 lat więzienia lub dożywocie.