Dziewczynka wstaje już z łóżka i chętnie się bawi; pozostanie w szpitalu na obserwacji jeszcze co najmniej tydzień. Jak poinformowała w poniedziałek Magdalena Sikora, rzeczniczka Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego im. Najświętszej Maryi Panny w Częstochowie, gdzie przebywa Julia, przed kilkoma dniami przeniesiono ją z oddziału intensywnej opieki medycznej na oddział chirurgiczny. Lekarze określili bowiem jej stan jako dobry. Specjalistom udało się wyleczyć Julię z infekcji, której przyczyną była głęboka rana. Pomogła w tym kilkudniowa śpiączka farmakologiczna. Gdy dziewczynkę wybudzono ze śpiączki, lekarze stwierdzili m.in. że ostrze nie naruszyło poważnie jej kręgosłupa - czego początkowo się obawiano. Sikora wskazała, że obok chirurgów dzieckiem w najbliższym czasie zajmie się psycholog. Chodzi nie tylko o szok związany z urazem, ale też z faktem, że Julia w najbliższym czasie nie zobaczy matki. Prowadząca śledztwo w tej sprawie Prokuratura Okręgowa w Częstochowie wystąpiła bowiem o odebranie kobiecie praw rodzicielskich. Według prokuratury, podłożem tragedii był problem alkoholowy 33-letniej matki Julii. Kobieta, która ukrywała go, a jednocześnie nie potrafiła sobie z nim poradzić, po pijanemu postanowiła popełnić samobójstwo, najpierw jednak odbierając życie swemu dziecku. W niedzielę 28 czerwca kobieta była w domu sama z dzieckiem, od rana piła alkohol. Jej partner, kierowca ciężarówki, przebywał akurat za granicą. Wieczorem matka zadała jeden silny cios córce - w okolice klatki piersiowej. Zaraz potem uświadomiła sobie, co zrobiła, zmieniła zdanie i chcąc ratować dziecko - zadzwoniła na straż miejską. Dyżurny strażnik wezwał pogotowie i policję. U 33-latki stwierdzono prawie trzy promile alkoholu. Prokuratura zarzuciła jej usiłowanie zabójstwa i spowodowania ciężkich obrażeń ciała swego dziecka; wystąpiła też do sądu o pozbawienie jej praw rodzicielskich. Została aresztowana na trzy miesiące. Może jej grozić kara do 25 lat więzienia lub dożywocia.