34-latek jest 16. pracownikiem, jaki poniósł w tym roku śmierć w polskim górnictwie; z tego 13 osób zginęło w kopalniach węgla kamiennego. Jak poinformował dyspozytor Wyższego Urzędu Górniczego (WUG) w Katowicach, do sobotniego wypadku doszło ok. 500 metrów pod ziemią podczas prac związanych z przygotowaniem tzw. chodnika likwidacyjnego. Chodziło o takie poszerzenie wyrobiska, aby można było zlikwidować wyeksploatowaną ścianę wydobywczą i wydostać stamtąd sprzęt. - Opadające warstwy węgla przygniotły górnika do sekcji obudowy zmechanizowanej. Dwóch innych pracowników zostało lekko rannych - powiedziała rzeczniczka WUG Jolanta Talarczyk. Dwaj poszkodowani górnicy zostaną szczegółowo przebadani. Jak dotąd wszystko wskazuje na to, że nie odnieśli poważniejszych obrażeń. Warstwa węgla, która odspoiła się od stropu, miała wymiary ok. trzy metry na metr i pół około metra wysokości. W ubiegłym roku opad skał stropowych lub węgla ze stropu należał do stosunkowo częstych przyczyn śmiertelnych wypadków w kopalniach. Nadzór górniczy wielokrotnie zwracał wówczas uwagę na niewystarczające zabezpieczenie stropu podczas prowadzonych prac. Kopalnia Sobieski, gdzie doszło do wypadku, należy do Południowego Koncernu Węglowego z grupy energetycznej Tauron. Okoliczności sobotniego wypadku wyjaśnia Okręgowy Urząd Górniczy w Katowicach. Inspektorzy sprawdzą m.in. czy wyrobisko było należycie zabezpieczone, a prace były prowadzone zgodnie z zasadami sztuki górniczej. Od początku tego roku do końca lipca w całym polskim górnictwie doszło do 1451 rozmaitych wypadków, z czego 1066 w kopalniach węgla kamiennego. Zginęło 16 górników, a 13 odniosło ciężkie obrażenia (z tego odpowiednio 13 i 6 w kopalniach węgla kamiennego). Poprzedni śmiertelny wypadek w kopalni węgla miał miejsce 26 sierpnia, kiedy w kopalni Mysłowice-Wesoła zginęli trzej pracownicy firmy świadczącej usługi na rzecz kopalni. Zostali przygnieceni potężnym kablem, który spadł do szybu, gdzie się znajdowali. Był to zarazem najbardziej tragiczny tegoroczny wypadek w górnictwie.