32-latek boi się, że po śmierci jednego z opiekujących się nim rodziców, druga osoba może nie dać sobie rady. - Nadszedł czas przemyślanej decyzji, która była we mnie od 14 lat. Może dla kogoś 14 lat to niedużo, ale jeśli ktokolwiek będzie chciał mi coś zarzucić, to ośmielę się powiedzieć, że nawet nie ma takiego prawa. Niech przyjdzie, niech zobaczy, jak wygląda moje życie, a dopiero wtedy pozwolę mu zabrać głos - powiedział radiu RMF FM Janusz Świtaj. Posłuchaj: Matka pana Janusza przyznaje, że boi się o los syna po swojej śmierci: - Jeżeli my jesteśmy, to on ma jakąś podporę. A jak nas zabraknie, to kto go wesprze? Jak mnie nie będzie, niech się dzieje wola Boga. Posłuchaj: