25 lat więzienia za zabójstwo Alicji Cesarz
Karę 25 lat więzienia wymierzył dziś Sąd Apelacyjny w Katowicach Adamowi Łaskawcowi, oskarżonemu o zabójstwo w 2007 roku swojej byłej żony, Alicji Cesarz. Proces miał charakter poszlakowy - ciała Alicji nie odnaleziono, zatarto też ślady zbrodni.
Zgodnie z prawomocnym już orzeczeniem, Łaskawiec będzie mógł starać się o warunkowe przedterminowe zwolnienie najwcześniej po 20 latach.
W marcu tego roku katowicki sąd okręgowy wymierzył mu karę 15 lat więzienia, przypominając, że odnalezienie ciała nie jest potrzebne do stwierdzenia, że dokonano zabójstwa i mimo braku bezpośrednich dowodów o winie oskarżonego świadczy cały łańcuch dowodów i poszlak. To stanowisko podzielił sąd apelacyjny.
Wyrok zaskarżyła zarówno obrona - która domagała się uniewinnienia lub ponownego procesu - jak i prokurator i rodzice Alicji i ich pełnomocnik, którzy wskazywali na rażącą niewspółmierność kary. Oskarżenie domagało się dla Łaskawca dożywocia z zastrzeżeniem, że o przedterminowe zwolnienie mógłby się ubiegać najwcześniej po 35 latach.
Alicja zaginęła w listopadzie 2007 roku. Dzień po zgłoszeniu jej zniknięcia ktoś, posługując się jej kartą, pobrał z bankomatu kilka tysięcy złotych. Ojciec Alicji powiedział policjantom, że za zaginięciem córki może stać jej były mąż.
Podczas przeszukania przy Adamie Ł. policjanci znaleźli potwierdzenie wypłaty na 1000 zł z konta byłej żony. Mężczyzna wyrwał druk policjantom i go połknął. Okazało się, że auto Adama Ł. jest gruntownie wysprzątane, a w bagażniku nie ma wykładziny przykrywającej koło zapasowe. Mężczyzna tłumaczył, że została wyrzucona, bo była ubrudzona rybami.
Kolejne informacje potwierdzające popełnienie przestępstwa prokuratura zdobyła kiedy Ł. trafił do aresztu. Wychodzącemu na wolność koledze z celi powiedział, gdzie ukrył kartę żony i podał numer PIN. Poprosił, aby po wyjściu zrobił kilka wypłat. Kolega powiadomił jednak policję. Wtedy w piwnicy bloku, gdzie mieszkali Adam i Anna znaleziono worek z kartą bankomatową Alicji i gotówkę.
Według ustaleń śledztwa, Adam Ł. opowiedział swojej partnerce, że zabił byłą żonę. Zapewniał, że nie było świadków i nikt nigdy nie dowie się o sprawie. Instruował ją, jakie ma składać zeznania. W obawie o siebie i rodzinę Anna zgłosiła się na policję i zmieniła wcześniejsze zeznania.
Zabójstwo Alicji nie jest jedyną zbrodnią, jaką zarzuca Adamowi Ł. prokuratura. W czerwcu ubiegłego roku oskarżyła go o zabicie w listopadzie 1991 r. ciężarnej, 20-letniej narzeczonej.
Jej ciało znaleziono w studzience kanalizacyjnej w miejscowości Klucze w Małopolsce, gdzie oboje wówczas mieszkali. Śledztwo w tamtej sprawie wznowiono w 2009 r., a jednym z najważniejszych dowodów stały się zeznania Anny W.