Wyrok ogłoszony przed Sądem Okręgowym w Częstochowie jest nieprawomocny. Ten sam mężczyzna już wcześniej był karany za znęcanie się nad rodziną. Zabił żonę, bo chciała zadzwonić na policję Do zbrodni doszło 23 stycznia 2013 r. Wieczorem na policję zadzwoniła kobieta, która coraz słabszym głosem mówiła, że umiera, bo właśnie zamordował ją mąż. Policjanci na miejscu zastali nieżyjącą już 37-letnią Wiolettę G. z licznymi ranami, zadanymi nożem, oraz płaczącą 15-miesięczną dziewczynkę. Także dziecko było ranne, na szczęście niegroźnie. Niedługo później w okolicy zatrzymali sprawcę, 47-letniego męża ofiary. Według ustaleń śledztwa, Jacek G. zabił żonę, bo ta w trakcie domowej awantury zagroziła, że zadzwoni na policję. Sprawca zadał jej kilkanaście ciosów nożem. 15-miesięczna córeczka została raniona przypadkowo - zaatakowana matka trzymała ją na rękach. Starsza córka kobiety pobiegła po pomoc do dziadków. Jacek G. mówił podczas śledztwa, że zareagował tak agresywnie, bo miał już założoną tzw. Niebieską Kartę za znęcanie się nad bliskimi i bał się przyjazdu policji. Przed sądem podkreślił, że nie planował zabójstwa, po prostu emocje wzięły górę. Można było zapobiec tragedii Jacek G. był już wcześniej karany za znęcanie się nad rodziną. Po zabójstwie lokalna prasa wskazywała, że do zbrodni nie doszłoby, gdyby procedury w polskim wymiarze sprawiedliwości działały sprawniej. W 2012 roku G. został skazany na karę więzienia w zawieszeniu za znęcanie się nad żoną i nastoletnią pasierbicą. Ponieważ nadal stosował przemoc wobec bliskich, w grudniu sąd zdecydował, że należy odwiesić mu jeden z dwóch wyroków w zawieszeniu. Decyzja o odwieszeniu kary uprawomocniła się jednak dopiero 25 stycznia - dwa dni po zabójstwie.