- To nie była typowa sprawa o zabójstwo. Pomimo 10 lat od daty popełnienia czynu, nie udało się ustalić miejsca ukrycia zwłok. Dlatego nie ma najbardziej typowego dowodu, który wskazywałby, że miało miejsce pozbawienie życia człowieka. Niemniej, nie jest to typowa sprawa poszlakowa. Dysponujemy bowiem dowodem, jakim są wyjaśnienia sprawcy przestępstwa. To dowód kluczowy dla tej sprawy i bez niego zapewne nie udałoby się jej zakończyć wyrokiem skazującym - mówił w uzasadnieniu sędzia Wojciech Paluch. Ofiarą był 44-letni mieszkaniec Bielska-Białej, który przed zaginięciem latem 2003 r. mieszkał z konkubiną, 57-letnią obecnie Florentyną N. Pół roku później jego krewna zgłosiła policji, że kuzyn, który utrzymywał systematyczne kontakty z rodziną, nagle zniknął. Pytana o los mężczyzny konkubina twierdziła, że wyjechał do pracy w Niemczech. Policja we współpracy z Interpolem wykluczyła tę wersję. Pojawiły się podejrzenia, że nie żyje. Śledczy uznali, że doszło do zabójstwa Policja podjęła poszukiwania. Śledczy uznali, że doszło do zabójstwa. Wytypowali osoby, które mogły mieć związek ze zbrodnią. Obserwowali podejrzewanych i gromadzili dowody. Do zatrzymania doszło jesienią 2011 r. W ręce policji wpadła Florentyna N. i jej 32-letni wspólnik Tomasz K. Oboje mieszkali na Podkarpaciu. Z ustaleń bielskich prokuratorów wynika, że oskarżona chciała wyjść za mąż za ofiarę, choć utrzymywała jednocześnie kontakty z późniejszym wspólnikiem zbrodni. Gdy 44-latek dowiedział się o tym postanowił zakończyć związek. Kobieta zdecydowała się, że go zamorduje. Oskarżona m.in. uderzała go w głowę i dusiła. Pomagał jej w tym mężczyzna, który przytrzymywał ofiarę. Ciało rozczłonkowali i rozpuścili w środkach chemicznych. Głównym motywem zbrodni była chęć przejęcia i sprzedaży działek, które należały do ofiary. Jeszcze w 2003 r. kobieta fałszowała dokumenty niezbędne do uregulowania kwestii prawnych działek budowlanych położonych w Lipniku, peryferyjnej dzielnicy Bielska-Białej. Mężczyzna przyznał się do zabójstwa i szczegółowo opisał przebieg zbrodni. Kobieta twierdzi, że nie miała z nią nic wspólnego.