O zebraniu przez policjantów Centralnego Biura Śledczego dowodów i postawieniu zarzutów w sprawie zbrodni, do której doszło w maju 2006 r., poinformował w piątek rzecznik śląskiej policji podinspektor Andrzej Gąska. - Podejrzany Piotr S. prowadząc bmw, którego pasażerem był jego ojciec, uderzył z dużą prędkością w drzewo, doprowadzając do śmierci ojca. Po wszystkim zainkasował kilkusettysięczne odszkodowanie z polisy ubezpieczeniowej ojca - powiedział Gąska. Zaznaczył, że Piotr S. wkrótce po wypadku został skazany w tej sprawie. Za spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym sąd wymierzył mu wówczas karę dwóch lat więzienia w zawieszeniu na cztery lata. Policjanci i prokuratorzy od tego czasu zebrali jednak dowody wskazujące, że mężczyzna celowo doprowadził do śmierci ojca, by zainkasować odszkodowanie. Pieniądze były mu potrzebne na spłatę długów u wierzycieli. Jak ustalili śledczy, 24-latek celowo rozpędził samochód do prędkości przekraczającej 100 km/h, po czym uderzył w drzewo, starając się, by główna siła uderzenia skierowana była na prawy bok auta. 50-letni ojciec kierowcy został wówczas ciężko ranny, po niespełna miesiącu zmarł w szpitalu. Piotr S. dostał wtedy 200 tys. zł odszkodowania z polisy ubezpieczeniowej ojca, które posłużyły mu na spłatę długów. Gąska zaznaczył, że zarówno sam 24-latek, jak i jego wierzyciele działali w strukturach przestępczych zajmujących się m.in. handlem narkotykami i różnymi operacjami finansowymi. W ramach jednej z takich spraw, członkowie jego grupy, aby zastraszyć środowisko i zdobyć pieniądze od częstochowskiego biznesmena, w sierpniu 2006 r. podłożyli pod jego samochodem ładunek wybuchowy. Do eksplozji nie doszło z powodu usterki ładunku. 24-latek, a także jego kompani, przebywają od pewnego czasu w areszcie za handel narkotykami. Po wyjaśnieniu spraw wypadku oraz podłożenia ładunku Piotr S. usłyszał też zarzuty zabójstwa z motywów zasługujących na szczególne potępienie oraz pomocnictwa w usiłowaniu zabójstwa biznesmena. Na wniosek częstochowskiej prokuratury tamtejszy sąd zastosował wobec niego tzw. areszt nakładczy na kolejne trzy miesiące. Za zarzucane Piotrowi S. zbrodnie może mu grozić nawet kara dożywocia.