Całodobowe dyżury pracowni hemodynamiki wprowadziło jako pierwsze w Polsce Śląskie Centrum Chorób Serca, wówczas Wojewódzki Ośrodek Kardiologii w Zabrzu. Podobne rozwiązanie stosowano wówczas w kilku ośrodkach europejskich. W Zabrzu jeździła też karetka kardiologiczna, a w niej lekarz specjalista, który mógł udzielić fachowej pomocy choremu z zawałem już w domu i w drodze do szpitala. W pracowni hemodynamiki udrażnia się zatkane w wyniku miażdżycy naczynia poprzez zabieg tzw. balonikowania, czyli wprowadzenia do tętnicy cewnika z balonikiem. Jak podkreślają zabrzańscy lekarze, całodobowe dyżury zapewniły zawałowcom natychmiastową pomoc, a w przypadku zawału czas ma kluczowe znaczenie - im dłużej trwa niedotlenienie mięśnia sercowego, tym poważniejsze jego uszkodzenie. - Dzięki dyżurom ratowaliśmy więcej chorych. Potem zebraliśmy dane i przedstawiliśmy je kolegom z całego kraju podczas warsztatów zawałowych w 2000 r. Lekarze mogli też wówczas na ekranie obserwować na żywo, jak leczymy chorych, którzy trafiali tego dnia do naszej placówki. Inni poszli naszym śladem i dobry standard opieki upowszechnił się w całym kraju - podkreślił dyrektor Śląskiego Centrum Chorób Serca prof. Marian Zembala. Obecnie całodobowe dyżury prowadzi kilkadziesiąt ośrodków kardiologicznych w całym kraju. Śmiertelność wśród chorych z zawałem spadła w Polsce z 16 proc. pod koniec lat dziewięćdziesiątych do 8 proc.