Katowicka prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia w sprawie byłego listonosza. Podczas przesłuchania mężczyzna zeznał, że miał tak dużo korespondencji, że nie był w stanie wszystkiego dostarczać. Dlatego zamiast do adresatów, listy i przesyłki trafiały do kartonów, które stały w mieszkaniu listonosza. - Sprawą listonosza i niedoręczanej przez niego korespondencji zainteresowaliśmy się po otrzymaniu anonimowej informacji - przyznaje Jacek Pytel z katowickiej policji. Ktoś przekazał policji, że w mieszkaniu listonosza jest pełno niedostarczonej korespondencji. Co ciekawe były już listonosz ani jednego listu czy przesyłki nie otworzył. A zbierał korespondencję przez dwa lata. W całej sprawie przesłuchano kilkuset świadków. Każdy niedoręczony list to jeden zarzut, dlatego listonosz usłyszał ich ponad 1700. Prokurator domaga się dla byłego doręczyciela półtora roku więzienia w zawieszeniu. Mężczyzna został już zwolniony z pracy. Poczta odzyskała całą korespondencję i sukcesywnie dostarcza ją do adresatów.