Jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Odpowiedzialność za wypadek może ponieść ojciec chłopca, który twierdzi, że o broni nie wiedział. - Do postrzelenia się piętnastolatka doszło w poniedziałek po południu. Funkcjonariusze dowiedzieli się o zdarzeniu po tym, jak pogotowie zabrało rannego chłopca do szpitala w Częstochowie. Tam okazało się, że jego obrażenia są skutkiem dokonanego prawdopodobnie samodzielnie postrzału - powiedziała PAP we wtorek Elwira Matyja z policji w Kłobucku. Mimo że pocisk utkwił w jamie brzusznej chłopca, nie uszkodził żadnego z ważnych narządów. Kształt i kaliber kuli wskazywały, że najprawdopodobniej została wystrzelona z karabinka sportowego. Stary egzemplarz takiej właśnie broni - obok różnego rodzaju amunicji - policjanci znaleźli w mieszkaniu chłopca w Kulejach. Jego 50-letni ojciec tłumaczył podczas przesłuchania, że o leżącej na strychu broni nie wiedział. Dlatego nie miał na nią zezwolenia. Sprawą postrzału zajmie się prokuratura, która zbada, czy rzeczywiście karabinek mógł leżeć na strychu przez wiele lat bez wiedzy mężczyzny. Jeśli śledczy zakwestionują wersję ojca chłopca, prawdopodobnie poniesie on odpowiedzialność za nielegalne posiadanie broni i amunicji, za co może grozić do 8 lat więzienia. Prokuratura może rozważyć również postawienie mu zarzutu narażenia syna na niebezpieczeństwo mimo obowiązku opieki ? zagrożonego karą do 5 lat więzienia.