W czwartek po południu 12-latka wraz z kolegą przechodziła obok remontowanych budynków przy ul. Barlickiego. W pewnym momencie z dachu spadł woreczek z mętną cieczą. - Towarzyszący dziewczynce chłopak chciał odrzucić worek na bok, jednak niefortunnie uszkodził go, co spowodowało wyciek cieczy, która ochlapała twarz i ramiona dziewczynki - powiedział Marek Wręczycki z zespołu prasowego śląskiej policji. Ojciec zabrał 12-latkę do szpitala. - Dziewczynce nie zagraża już żadne niebezpieczeństwo. Po zaopatrzeniu medycznym wróciła do domu. Obrażenia okazały się na szczęście niezbyt rozległe i głębokie - wyjaśnił Wręczycki. Wszystko wskazuje na to, że nikt nie zrzucił żrącej cieczy z dachu celowo.Policjanci podejrzewają, że substancja była używana w pracach remontowych.