Budżet został przyjęty stosunkiem głosów 21 do 6. Poparli go radni lewicy i Platformy Obywatelskiej, przeciwna była Wspólnota Samorządowa i radni PiS. Na sesji głosowano ok. 150 poprawek. Największe kontrowersje budziła sprawa in vitro. Niektórzy radni chcieli przesunięcia 110 tys. zł na inne cele, jednak żadna z propozycji nie zyskała poparcia większości. Jeszcze nie wiadomo, w jaki sposób i w jakim stopniu zabiegi in vitro będą dofinansowywane z kasy miasta. Nie wiadomo bowiem, ile osób będzie się starało o taką pomoc. - Oczywiście na dofinansowanie zabiegów nie może liczyć każdy, a jedynie te rodziny, dla których in vitro jest ostatnią deską ratunku. Szczegółowe reguły przyznawania tych środków i zasady programu wkrótce zostaną opracowane i przedstawione - powiedział rzecznik częstochowskiego magistratu Włodzimierz Tutaj. Autorem pomysłu dofinansowania zabiegu in vitro dla mieszkańców Częstochowy, którzy bezskutecznie starają się o potomstwo, jest prezydent Matyjaszczyk. Jak tłumaczył, inicjatywa podyktowana jest ujemnym przyrostem naturalnym w ostatnich latach. Jeszcze przed uchwaleniem budżetu radni PiS proponowali modyfikację zapisu. Chcieli, by miasto przekazało pieniądze nie wprost na in vitro, ale na "leczenie bezpłodności". Sprawą in vitro zajmował się parlament poprzedniej kadencji. Do sejmowej podkomisji nadzwyczajnej trafiło kilka projektów dotyczących in vitro i regulujących kwestie bioetyczne; zostały zgłoszone przez: Małgorzatę Kidawę-Błońską, Jarosława Gowina (oboje PO), posła Bolesława Piechę (PiS), Marka Balickiego i Joannę Senyszyn (oboje SLD). Ostatecznie sejmowe komisje zdrowia oraz polityki społecznej i rodziny poparły przygotowany przez podkomisję projekt zakładający tworzenie i zamrażanie wielu zarodków oraz dostęp do metody in vitro nie tylko dla par. Ponieważ kadencja parlamentu dobiegła końca, projekt nie trafił już pod obrady Sejmu.