Nagroda to następstwo dwóch poważnych pożarów, w których łącznie płonęło ok. 70 hektarów lasu. - Nie ma wątpliwości, że ogień był podkładany i to w kilku różnych miejscach. Niewykluczone, że sprawca bądź sprawcy przemieszczali się na rowerze lub motocyklu - ocenił pełniący obowiązki nadleśniczego w Złotym Potoku Robert Gęsiarz. Jak powiedziała w środę Monika Kosielak z olsztyńskiego urzędu gminy, wyznaczenie nagrody to efekt konsultacji samorządowców i leśników m.in. z policją. Dotychczasowe poszukiwania sprawcy lub sprawców podpaleń nie przyniosły skutku. Oba pożary miały miejsce na przełomie maja i kwietnia w okolicach miejscowości: Skrajnica, Dębowiec, Kręciwilk i Zielona Góra. Kto podłożył ogień? 30 kwietnia pożary wybuchały wzdłuż drogi krajowej nr 46, która łączy Olsztyn z Częstochową. Wobec zagrożenia, policja na kilka godzin zamknęła tę trasę. Do akcji skierowano ponad 30 zastępów straży pożarnej, dwa śmigłowce i samolot gaśniczy Dromader. Próby opanowania ognia zajęły kilka godzin - gdy udawało się go stłumić w jednym miejscu, pojawiał się w innym. Podobnie było 3 maja. Ogień pojawił się w kilku miejscach w lasach sięgających od częstochowskiej huty szkła Guardian po okolice Bugaja, Kręciwilka, Kusiąt. Przez cały dzień strażacy, głownie ochotnicy z pobliskich miejscowości, gasili płonące poszycie. Po tych pożarach pracownicy Lasów Państwowych przygotowali wizualizację zniszczonego obszaru. Sposób, w jaki doszło do pożaru oraz miejsca, w których pojawiał się ogień, świadczyły - zdaniem leśników - o tym, że nie mogły to być samoistne zapalenia. Straty są ogromne Według informacji sekretarza gminy Olsztyn Piotra Stolarskiego tamtejszy samorząd tylko na gaszenie obu pożarów wydał ok. 16 tys. zł. To koszty m.in. paliwa czy posiłków dla miejscowych strażaków. Znacznie wyższe były straty w drzewostanie. Łącznie oba pożary objęły ok. 70 hektarów; bezpośrednie straty dotknęły powierzchni ok. 53 hektarów. Przedstawiciele Lasów Państwowych oszacowali je na ponad 670 tys. zł. Dodatkowy koszt ponownego zadrzewienia tego obszaru sięgnie kolejnych 750 tys. zł. Wcześniej, w marcu, kilkukrotne podpalenia były przyczyną pożarów na prawie dziesięciu hektarach lasów i poszycia leśnego między walcownią huty Częstochowa a podolsztyńskim Srockiem. Z ogniem walczyło tam 20 jednostek strażaków. Podpalacze nie unikną kary Jak szacują leśnicy, nawet 90 proc. pożarów lasów powodują ludzie, z czego prawie połowa to świadome podpalenia. Wypalania traw, pozostałości roślinnych nieużytków, skarp kolejowych i rowów przydrożnych zabraniają ustawy o ochronie przyrody oraz o lasach. Złapanym podpalaczom grozi grzywna do 5 tys. złotych, a w przypadku spowodowania pożaru zagrażającemu życiu, zdrowiu lub mieniu może grozić kara do 10 lat więzienia. Gdy rolnikom zostanie udowodnione celowe wypalanie traw, Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa może obniżyć przysługujące im dopłaty bezpośrednie o 20 proc. W przypadkach stwierdzenia uporczywego wypalania traw, można pozbawić rolnika nawet całej kwoty płatności bezpośrednich za dany rok.