Można powiedzieć, że abp Gądecki przed tymi wyborami grał w otwarte karty. Powiedział, jaką ma wizję przyszłości Kościoła w Polsce. Siłą rzeczy zatem wybór dokonany przez biskupów powinniśmy traktować jako akceptację dla tego kierunku -dodał Zając. - Oczywiście Kościół w Polsce zachowuje pewną lokalną specyfikę. Nie wszystko u nas stanie się południowoamerykańskie, ale generalny ten kierunek to oczywiście wyjście z kościoła, wyjście naprzeciw współczesnemu człowiekowi. Papież Franciszek bardzo mocno to akcentuje. Nie chodzi nawet o to, żeby otworzyć na oścież drzwi. Chodzi o to, żeby przez te otwarte drzwi wyjść, m.in. na peryferia ludzkiego losu, ubóstwa, marginalizacji. Abp Gądecki wyraźnie o tym mówi - dodał. - Poza tym, tamten wywiad charakteryzował się - powiedziałbym - nieczęsto spotykaną na szczeblach hierarchii w Polsce szczerością. Na przykład arcybiskup bardzo otwarcie mówił o pewnych problemach duszpasterskich, gdy chodzi o pracę z młodzieżą. Nie ukrywał tego, nie tuszował, pokazywał, że to jest prawdziwe wyzwanie. Z kolei papieskie wezwanie do jedności, które bardzo mocno wybrzmiało podczas wizyty "ad limina Apostolorum" (wizyty polskich biskupów w Rzymie w lutym), abp Gądecki interpretował w duchu, że np. Kościół nie powinien dać wciągać się w politykę, że powinien tego absolutnie unikać. To są bardzo mocne deklaracje - podkreślił Zając. - Przed tymi wyborami abp Gądecki wyraźnie powiedział, jaki jest Kościół jego marzeń. Pamiętamy, że papież Franciszek na początku pontyfikatu powiedział, że marzy o Kościele ubogim dla ubogich. Abp Gądecki jasno powiedział, jaką widzi przyszłość dla Kościoła w Polsce. Widać, że większość członków episkopatu zagłosowała właśnie za "marzeniem abp. Gądeckiego" - podsumował publicysta.