Włoski dziennik nazywa "jednym z najlepiej chronionych sekretów na świecie" dochodzenie, jakie Wanda Półtawska prowadziła po zamachu na Jana Pawła II, a dotyczące tajemniczych zdjęć papieża z czasu jego rekonwalescencji w Watykanie. O fotografiach tych "La Stampa" pisała niedawno ujawniając, że ktoś bardzo silnym obiektywem w czerwcu 1981 roku zrobił zdjęcia Jana Pawła II w trakcie odpoczynku na watykańskim tarasie, w towarzystwie lekarzy. Zrobiono je prawdopodobnie z kopuły bazyliki św. Piotra. Na podstawie tych zdjęć, podkreśliła gazeta, wyciągnięto w Watykanie wniosek, że istnieją poważne luki w systemie bezpieczeństwa Jana Pawła II, skoro można fotografować go z dużej odległości. To Wanda Półtawska wzięła w swoje ręce "śledztwo" w sprawie zdjęć - pisze "La Stampa". Przypomina wcześniejsze swe ustalenia, że pomagał jej w tym m.in. ówczesny papieski fotograf Arturo Mari. Po analizie tych zdjęć poradzono papieżowi, aby unikał przebywania w miejscach łatwo dostępnych dla fotografów. Ponadto po prywatnym dochodzeniu w sprawie tajemniczego "paparazzo" wyrażono przypuszczenie, że w Watykanie jest "agent", którego motywy działania nie są jasne. Arturo Mari powiedział turyńskiej gazecie, że jego udział w wyjaśnianiu sprawy fotografii był "niewielki" i nie pamięta tego zbyt dobrze. Inni rozmówcy gazety z Watykanu, którzy byli wówczas zaangażowani w wyjaśnianie okoliczności zrobienia zdjęć, wspominają natomiast, że panią Półtawską traktowali jako osobę, cieszącą się "pełnym zaufaniem papieża". To jej przekazano całą zebraną dokumentację, m.in. zrobione przez Mariego zdjęcia z pobytu papieża w szpitalu po zamachu. Nie została ona nigdy ujawniona. "La Stampa" pisze, że nie wiadomo, gdzie znajduje się to dossier. Czy ma ją watykański sekretariat stanu, czy też trafiła ona do walizki Wandy Półtawskiej, która wywiozła ją do Polski?- zastanawia się gazeta.