Oprócz Polaków, na szlak wyszli między innymi mieszkańcy Wielkiej Brytanii, Stanów Zjednoczonych i Kanady. Wszystkich pobłogosławił papież Franciszek. Grupy wychodziły od kilku tygodni, 23 marca przypadła kulminacja tegorocznej Ekstremalnej Drogi Krzyżowej. Dla większości to była prawdziwie ekstremalna przeprawa - niska temperatura, błoto. Wędrowali w ciszy, samotnie lub w małych grupach idąc w lasach czy w górach Z intencjami w sercu nad ranem dotarli do celu. Wielu podkreślało, że tym razem zrezygnowali z jednego nabożeństwa Drogi Krzyżowej w parafii i postanowili ją przejść inaczej. Swoją Ekstremalną Drogę Krzyżową pokonał jeden z jej inicjatorów ksiądz Jacek Stryczek. "Było zimno, nogi mnie bolały, ale było pięknie" - mówi. Za najważniejsze jednak uważa korzyści duchowe. "Po pokonaniu takiej trasy zyskuje motywacje do pokonania życiowych trudności i pozbycia się swoich wad"- dodaje. Ekstremalna Droga Krzyżowa odbywa się w nocy. Rozpoczyna się wieczorną mszą. Jedna trasą może iść nawet kilkaset osób, dlatego chętnych dzieli się na mniejsze grupy, które są kolejno wypuszczane w drogę. Każdy uczestnik dostaje jedynie mapę trasy i rozważania. Dla wielu pątników Ekstremalna Droga Krzyżowa to był jeden ze sposobów na dobre przeżycie Wielkiego Postu. "Ekstremalna Droga Krzyżowa to dziś najszybciej rozwijający się ruch religijny na świecie" - uważa ksiądz Jacek Stryczek. Duchowość na XXI wiek. "Tu chodzi o wyjście poza strefę komfortu i porzucenie jej na rzecz wyzwania i poszukiwań duchowych" - wyjaśnia ksiądz Jacek Stryczek. W tym roku towarzyszyło jej hasło "Droga Pięknego Życia". Rozwojowi Ekstremalnej Drogi Krzyżowej sprzyjał kardynał Stanisław Dziwisz, a uczestnikiem i promotorem wydarzenia został również były nuncjusz apostolski w Polsce, arcybiskup Celestino Migliore. Projekt wspiera także arcybiskup Marek Jędraszewski, obecny metropolita krakowski.