Tylko 30 z 480 członków synodu anglikańskiego sprzeciwiło się w poniedziałek zmianie. Była to formalność - uważa "Economist" - wobec odejścia opornych do utworzonej dla nich enklawy w Kościele katolickim. Poza tym już jedna trzecia kleru w Kościele anglikańskim to kobiety i reszta synodu uznała logikę tego faktu. Poważniejsze od sporów o ordynację biskupią kobiet są rozbieżności w kwestii orientacji seksualnych. "Economist" cytuje zwierzchnika anglikanów, arcybiskupa Canterbury Justina Welby'ego, że różnice są tak wielkie, iż światowa wspólnota Kościołów Anglikańskich może być nie do utrzymania. Kościół Episkopalny w Ameryce ma już biskupa-lesbijkę, gdy tymczasem kościoły w Afryce są za kryminalizacją homoseksualizmu. Arcybiskup Welby powiedział na synodzie.: "W wielu częściach Wspólnoty Anglikańskiej panuje przekonanie, że przeciwnicy to zdrajcy tradycji, albo odwrotnie - nieludzcy w swoich osądach okrutnicy. (...) Trudno sobie wyobrazić, że unikniemy poważnych rozłamów" - cytuje "Economist" arcybiskupa Canterbury.