Kard. Henryk Gulbinowicz ma zakaz uczestnictwa w jakichkolwiek celebracjach lub spotkaniach publicznych oraz używania insygniów biskupich. Został także pozbawiony prawa do nabożeństwa pogrzebowego i pochówku w katedrze - poinformowała w piątek (6 listopada) Nuncjatura Apostolska w Polsce. Chodzi o molestowanie seksualne, którego miał dopuszczać się Gulbinowicz. "Jak to możliwe?" - Reakcja spóźniona o 60 lat. Już wtedy w kręgach Kościoła była pełna wiedza dotycząca skłonności seksualnych ówczesnego księdza Gulbinowicza. Jak to możliwe, że przez 60 lat kościelna i społeczna zmowa milczenia były twarda jak skała, ksiądz Gulbinowicz mógł ciągle awansować oraz mianować swoich ludzi w wielu polskich diecezjach - pytał na antenie Polsat News prof. Kobyliński. Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski podkreślił, że "to bardzo umiarkowana kara". - Myślę, że wzięto pod uwagę wiek kardynała, ale bardzo wyraźnie podkreślono to, co było konfliktem przy innych sprawach - pochówek. Stolica Apostolska wyprzedziła sytuację. (...) To trwało dziesiątki lat. (...) Myślę, że ostatniego słowa Watykan jeszcze nie powiedział - mówił. Dodał, że "promowanie ludzi o złych skłonnościach buduje tzw. drzewo genealogiczne". - Zły człowiek promuje następnego, tamci kolejnych. Watykan będzie zapewne dokonywać dalszych kroków w stosunku do innych hierarchów - stwierdził Isakowicz-Zaleski. "System prostytucji nieletnich" W maju 2019 r. do Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu skierowano zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez kard. Henryka Gulbinowicza. Złożył je mecenas Artur Nowak, który reprezentuje Karola Chuma oskarżającego hierarchę o molestowanie seksualne. - Karol Chum mówi o tym, że był cały system podsyłania młodych seminarzystów do ks. kardynała Gulbinowicza, chłopców w wieku 15-18. To oznacza, że mieliśmy do czynienia z pewnym systemem prostytucji nieletnich. Był system kościelny, zmowa milczenia, wiedziano, że Gulbinowicz "lubi chłopców", w związku z tym dla pieniędzy, dla własnych interesów mu ich podsyłano. Jeśli to jest prawda, to mamy gigantyczny skandal moralny - mówił prof. Kobyliński. Jedna z prowadzących rozmowę, Joanna Racewicz, pytała, dlaczego ta sprawa nie trafiła do tej pory do państwowej komisji ds. pedofilii. - Komisja do dziś nie ma swojego adresu ani maila. Miałem prośbę, bym przesłał w imieniu jednej z rodzin pokrzywdzonego chłopca informację do komisji, ale nie mam gdzie jej przesłać. Komisja ma ten grzech pierworodny, że została zapowiedziana przez premiera po pierwszym filmie braci Sekielskich, przez 1,5 roku prawie były naciski, żeby nie powstała, przeciąganie wielu decyzji. Prawdopodobnie przed Bożym Narodzeniem komisja nie podejmie żadnych działań - stwierdził Isakowicz-Zaleski. "Grzechów w Kościele jest co niemiara" Prof. Kobyliński zauważył, że "grzechów w Kościele katolickim w Polsce jest co niemiara". - Pytanie, czy uda się uratować instytucję kościelną w obecnym kształcie. Być może ta forma musi się rozpaść i, być może, dopiero przyszłe pokolenia odbudują ze zgliszczy nowy Kościół - zastanawiał się. Racewicz pytała, dlaczego nie działają relacje pokrzywdzonych, filmy braci Sekielskich i wciąż wiele przypadków nadużyć seksualnych duchownych nie wyszło na światło dzienne lub nie zostało odpowiednio ukaranych. - Głównym błędem Kościoła w Polsce jest to, że wszystko zbudowano na wielkim autorytecie Jana Pawła II. Nie przemyślano, że kiedyś nie będzie JP II i Kościół sam będzie musiał sobie dawać radę. Moim zdaniem zmarnowano ostatnich 15 lat, gdzie chętnie budowano pomniki, ale nie podejmowano działań. Dziś widać wyraźnie, że ta struktura jest całkowicie archaiczna. (...) Myślę, że tylko interwencja Watykanu jest w stanie odsunąć pewne osoby. Musi się również zmienić świadomość duchownych, że Kościół to nie oblężona twierdza czy instytucja współpracująca z władzą, z każdą władzą oraz podejście do kontaktu choćby z młodzieżą, bo tam widać największy kryzys - w relacjach z młodym pokoleniem - wymieniał Isakowicz-Zaleski. Utrata młodych Prof. Kobyliński podkreślił, że "Kościół katolicki w Polsce utracił ogromną część młodego pokolenia". - W dużych metropoliach już większość młodzieży w szkole średniej wypisała się z lekcji religii. Widzimy, jak brutalne słowa wykrzykują teraz młodzi ludzie przed pałacami biskupimi. Nikt z biskupów do nich nie wyszedł i nie porozmawiał - zauważył.