77-letni kardynał, do niedawna prefekt Sekretariatu ds. Ekonomii i jeden z najbardziej wpływowych hierarchów w Watykanie, został uznany jednomyślnie przez ławę przysięgłych za winnego seksualnego wykorzystywania dwóch chłopców w katedrze w Melbourne w 1996 roku, gdy był metropolitą tego miasta. Jedna z ofiar zmarła pięć lat temu. Kardynał Pell, który powtarza, że jest niewinny, twierdzi, że w czasie jego procesu przed sądem stanu Victoria doszło do "fundamentalnych nieprawidłowości". Jako jedną z nich wskazuje to, że uniemożliwiono mu przedstawienie materiałów w formie slajdów w czasie procesu, o co zabiegał. Jego adwokat potwierdził złożenie apelacji i ocenił, że wyrok jest "niedorzeczny", gdyż został oparty na zeznaniach tylko jednej osoby. Pell przebywa w areszcie od środy, czekając na ogłoszenie wyroku, co ma nastąpić 13 marca. Uznano go łącznie za winnego pięciu czynów pedofilii; grozi mu za to kara do 50 lat więzienia. Australijska telewizja 9 News przytoczyła opinie ekspertów sądowych, którzy twierdzą, że Pell ma szanse wygrać w apelacji. Jak wyjaśniono, apelacja może zostać przyjęta w przypadku uznania, że ława przysięgłych powinna była wziąć pod uwagę "rozsądne wątpliwości" w orzekanej sprawie. Watykan ogłosił w środę, że postępowanie kanoniczne w sprawie byłego prefekta Sekretariatu ds. Ekonomii i byłego doradcy papieża Franciszka otworzy Kongregacja Nauki Wiary. Jednocześnie Stolica Apostolska oświadczyła, że czeka na wynik procesu apelacyjnego. W ramach, jak wyjaśniono, "środków zapobiegawczych" papież wydał dostojnikowi zakaz publicznego pełnienia posługi i wszelkich kontaktów z nieletnimi. Sylwia Wysocka