W uroczystościach odpustowych w Gietrzwałdzie uczestniczyło w niedzielę kilkadziesiąt tysięcy osób. Wiele z nich przyszło do tej miejscowości w pieszych pielgrzymkach, wielu też przyjechało autami, ponieważ święcono pojazdy. Rolnicy przynieśli na mszę chleb dożynkowy, worki ze zbożem, warzywa i owoce oraz tradycyjne wieńce dożynkowe. W wygłoszonej homilii prymas senior Józef Glemp, który przed laty był biskupem warmińskim, zauważył, że pielgrzymowanie do sanktuariów pogłębia i umacnia wiarę. Kardynał wspominał, że przed laty jego babki - zarówno ze strony ojca, jak i matki - jako małe dziewczynki przybyły z pielgrzymką z Wielkopolski na Warmię, do Gietrzwałdu, i przyniosły stamtąd do domu drzazgi z klonu, nad którym objawiła się Maryja. Prymas senior mówił, że pielgrzymka ta wywarła wielki wpływ na całe życie jego babek, które otaczały modlitewną opieką swoje liczne dzieci i wnuki. Zaliczył sanktuarium gietrzwałdzkie do najważniejszych sanktuariów świata, mówił, że Warmia i Mazury "to piękna ziemia, która domaga się piękna duszy tutejszych mieszkańców". Pod koniec homilii kardynał Glemp ocenił, że we współczesnym świecie coraz częściej wraca pytanie, "czy życiem włada Bóg, czy człowiek". - Część ideologów domaga się uprawnienia aborcji bez ograniczeń, bo, jak mówią, kobieta jest wolna i dysponuje swoim ciałem. Wolno jej wydać wyrok śmierci na swoje dziecko. Jest to oczywista nieprawda, bo każde nienarodzone dziecko ma własne serce, własny mózg, nawet własną grupę krwi - przekonywał prymas senior. Jak zaznaczył, "inna grupa z tej samej ideologii domaga się, w wypadku niepłodności, sztucznego zapłodnienia (...) in vitro". - Sprawa jest trudna, bardzo zagmatwana i wymaga rzetelnych badań medycznych, a nie propagandowych haseł np., że zapłodnienie in vitro jest leczeniem niepłodności. To jest nieprawda - mówił duchowny. Uznał, że bezpłodność to rodzaj współczesnej biedy, z jaką zmagają się ludzie. - Możemy współczuć (bezpłodnym - PAP), ale zachęcamy do rzetelnego badania sprawy i do odpowiedzialności. Próba rządzenia światem bez Boga, gdy priorytetem jest żądza, zysk i przyjemność, nie przynosi ludziom szczęścia - podsumował prymas senior. Gietrzwałd pod Olsztynem to miejsce objawień maryjnych, do których dochodziło od 27 czerwca do 16 września 1877 roku. Wizjonerkami były: 13-letnia Justyna Szafryńska i 12-letnia Barbara Samulowska. Obie pochodziły z niezamożnych polskich rodzin. Matka Boża przemówiła do nich po polsku, co było o tyle ważne, że Warmia była wówczas pod zaborem pruskim. Ponieważ Matka Boża przepowiedziała wizjonerkom, że Kościół na Warmii się odrodzi - co się potwierdziło - wkrótce Polacy ze wszystkich dzielnic zaczęli pielgrzymować do Gietrzwałdu. Władze pruskie negatywnie odniosły się do objawień. Miejscowa administracja, prasa niemiecka i częściowo duchowieństwo uznały je za manifestację polityczną. Aby uchronić wizjonerki przed represjami, gietrzwałdzki proboszcz ks. Augustyn Weichsel umieścił je w klasztorze sióstr Miłosierdzia w Lidzbarku Warmińskim. W 1880 roku obie dziewczynki wstąpiły do tego zgromadzenia.