Przed sądem w Pleszewie (woj. wielkopolskie) zakończył się w środę proces księdza Arkadiusza H. oskarżonego o molestowanie 20 lat temu nieletniego wówczas Bartłomieja P. Swoje mowy końcowe wygłosili prokurator, adwokaci pokrzywdzonego i oskarżonego. Wyrok zostanie ogłoszony w poniedziałek. Ksiądz z filmu braci Sekielskich Arkadiusz H. to ksiądz z filmu braci Sekielskich pt. "Zabawa w chowanego", który został wyemitowany w maju ubiegłego roku. Dokument przedstawiał historię trzech chłopców - braci Bartłomieja i Jakuba oraz Andrzeja - wykorzystywanych przez tego samego księdza z diecezji kaliskiej - Arkadiusza H. Po emisji filmu braci Sekielskich ksiądz Arkadiusz H. został zawieszony w pełnieniu posługi kapłańskiej za postępowanie w latach 1994-2000. Sprawą molestowania małoletnich przez kapłana zajmowała się Prokuratura Rejonowa w Pleszewie, która zarzuciła mu, że pomiędzy wrześniem 1998 roku a majem 2000 roku w Pleszewie, z góry powziętym zamiarem, dopuścił się przestępstw o charakterze seksualnym na szkodę 15-letniego pokrzywdzonego. 52-letni obecnie Arkadiusz H. miał skrzywdzić jeszcze sześciu chłopców, którzy zgłosili się do prokuratury, ale sprawy umorzono z uwagi na przedawnienie. Padło "przepraszam" Oskarżony Arkadiusz H. przyznał się w sądzie do postawionego mu zarzutu. - Chcę z głębi serca pokornego bardzo serdecznie przeprosić pana Bartłomieja P. - mówił. - Nigdy nie kierowałem się w swoim życiu tym, aby komukolwiek czynić krzywdę, ale ludzka słabość spowodowała, że dzisiaj, na podstawie minionych miesięcy, przemyśleń, wielu modlitw, przeproszenia w duchu i modlitwy wstawienniczej w intencji osoby pokrzywdzonej, raz jeszcze wyznaję ze skruchą swoją winę i proszę pana Bartłomieja P. o wybaczenie moich słabości, moich grzechów i wnoszę o łaskę takiego braterskiego pojednania - jeśli jest to możliwe - ze strony osoby pokrzywdzonej przeze mnie - poinformował. Głos pokrzywdzonego Pokrzywdzony powiedział w rozmowie z Polską Agencją Prasową, że żadne słowa żalu nie mają znaczenia. - Chcemy tylko sprawiedliwego wyroku i zaakceptujemy każdy wyrok - podkreślił. Jego zdaniem "przeprosiny mogą być skierowane do nas w kontekście fałszywej skruchy lub chęci otrzymania łagodniejszego wyroku". Pokrzywdzony powiedział, że jeszcze dwa lata temu czuł wobec księdza obrzydzenie i złość. - Teraz, po ciężkiej terapii, którą przechodzę, czuję współczucie. Dzisiaj widzę człowieka, który jest w kiepskiej sytuacji, który przegrał życie". Pan Bartłomiej przypomniał, że jego ojciec pracował w kościele jako organista, stąd rodzina znała się bliżej z księżmi pracującymi w parafii. - Arkadiusz H. jako ksiądz wikary często u nas w domu bywał, przychodził do nas na kawę, na herbatę - po prostu był traktowany jako "przyjaciel domu" - powiedział. - Początkowo zaczynało się od niewinnych spotkań, jednak z czasem te spotkania powoli przeradzały się w coś innego. (...) Moje zaufanie do pana H. potęgowało kupowanie prezentów z jego strony i okazywanie mi, jak na tamten czas, jakiegoś rodzaju miłości - dzisiaj wiem, że ta miłość była fałszywa. Prezenty nie były kupowane bez powodu, prezenty były pretekstem ku temu, by zachowania, których dopuszczał się pan H. były utrzymane w tajemnicy - podkreślił. Arkadiuszowi H. grozi do 12 lat więzienia. Prokurator Jakub Łuczak zażądał sześciu lat. - Jest to kara sprawiedliwa, proporcjonalna i symetryczna do tego, co ksiądz wyrządził. Oprócz dóbr pokrzywdzonego zostały naruszone dobra kościoła katolickiego, który zmaga się z tym problemem od jakiegoś czasu i tego rodzaju zachowania duchownych psują dobry wizerunek - argumentował wniosek prokurator. "Rana, która nigdy się nie zagoi" Obrońca pokrzywdzonego adwokat Artur Nowak powiedział, że "siniak się zagoi, złamana kość się zrośnie, ale wyrządzona dziecku krzywda to rana, która się nigdy nie goi. Już nigdy nic nie będzie takie samo. Proszę się wczuć w sytuację takiego dziecka. Nie wie, co się z nim dzieje, nie zna słów, żeby opisać swoją krzywdę, często nie uświadamia sobie tej krzywdy. Uświadamia ją sobie czasem po 20, 30 latach, gdy wchodzi w relacje intymne z innymi osobami - powiedział. Zdaniem Nowaka ksiądz H. to "wzorcowy produkt kościoła". - Nie chce mi się wierzyć, jak bardzo zakłamana jest instytucja kościoła, która poucza, moralizuje, a trzyma i ukrywa pedofilów - oświadczył. Wniosek obrońcy Obrońca oskarżonego adwokat Michał Królikowski zawnioskował o karę 1,5 roku więzienia w zawieszeniu na pięć lat. Wniósł, aby sąd wziął pod uwagę zły stan zdrowia oskarżonego oraz jego postawę procesową, czyli przyznanie się do winy i prośbę o wybaczenie. Według niego przeprosiny księdza są szczere, "to nie jest tylko kalkulacja procesowa" - powiedział. Dodał, że oskarżony nie pełni funkcji kapłańskich, pozbawiony jest wynagrodzenia i nie był też karany. Poinformował, że osoby z bliskiego otoczenia księdza po jego przyznaniu się odwróciły się od niego. Diecezja również przeprasza Na publiczne przeprosiny księdza Arkadiusza H. zareagowała w środę kuria diecezji kaliskiej. Odniosła się do nich w opublikowanym oświadczeniu. "W związku z procesem karnym prowadzonym przeciwko ks. Arkadiuszowi H., który przyznał się do winy i przeprosił za swoje postępowanie, z wielkim szacunkiem odnosimy się do osób przez niego pokrzywdzonych, wyrażamy im naszą solidarność, przepraszamy za krzywdy, których doznali oraz jesteśmy gotowi do niesienia im pomocy. W prowadzonym równocześnie procesie kanonicznym oczekujemy na decyzję Stolicy Apostolskiej, którą zamierzamy poinformować o wyroku sądu państwowego, gdy tylko zapadnie" - czytamy.