W czasie czterodniowego pobytu papież dał się poznać jako osoba o "ciepłej osobowości" - napisał w komentarzu "The Independent". Liberalny dziennik zauważa, że homilie papieża poszerzą intelektualne horyzonty Brytyjczyków. "W jego atakach na agresywny sekularyzm, w akcentowaniu wartości i godności każdego człowieka, także osób starszych i niepełnosprawnych, w jego ostrzeżeniach przed mierzeniem życiowego sukcesu pieniędzmi i przedkładaniem kultu celebrytów ponad wszystko inne, Benedykt XVI dał wyraz obawom, jakie o własny kraj żywią sami Brytyjczycy, zarówno wierzący, jak i niewierzący" - zauważa "Independent". "Jego aluzje do tego, że tolerancja posunięta zbyt daleko grozi relegowaniem religii na margines życia społecznego mogą dać Brytyjczykom do myślenia i poszerzyć ich horyzonty" - dodaje gazeta. "The Independent" odnotowuje też, iż Benedykt XVI nazwał pedofilię w Kościele katolickim "zbrodnią", czego dotychczas publicznie nie zrobił. Z kolei dla publicysty dziennika "Financial Times" Christophera Caldwella przyjęcie zgotowane Benedyktowi XVI w Wielkiej Brytanii było "najbardziej wrogim, jakiego doświadczył w okresie pięcioletniego pontyfikatu". Według niego dawny "brytyjski, antykatolicki odruch bezwarunkowy odrodził się w nowej postaci", choć w odróżnieniu od starego, jest nierozsądny. "Kościół jest siłą moralną, a nie militarną. Jest organizacją dobrowolną. Za odstępstwo nie ma kary. Żaden katolik nie stoi ponad prawem kraju, którego jest obywatelem (...). W przeszłości niedopuszczanie do tego, by katoliccy wichrzyciele postawili nogę na Wyspach, zwłaszcza w okresie zbrojnego konfliktu z katolickimi monarchiami było zrozumiałe. Ale w obecnej sytuacji, w której ateiści mówią katolikom, w co im wolno wierzyć, a w co nie, nie da się tego uznać za rozsądne" - pisze Caldwell. Lewicowy "Guardian" nazywa papieża "arcykonserwatystą" i twierdzi, że miliony telewidzów oglądały transmisje z uroczystości z jego udziałem, ponieważ wzbudzały one "anachroniczną ciekawość". Jednocześnie dziennik przyznaje, że Benedykt XVI przyciąga tłumy, których nie jest w stanie ściągnąć żaden polityk, ani nawet celebryta. "Papież na herbatce u Elżbiety II, która w czasie koronacji ślubowała bronić państwowej, anglikańskiej religii, to jednak nie byle co" - przyznaje "Guardian".