Franciszek oddał tam hołd pamięci co najmniej dwudziestu tysięcy imigrantów, którzy nie dopłynęli do wyspy, a ich ciała spoczywają na dnie morskim.Wszystko było gotowe na przyjęcie papieża, gdy nadeszła wiadomość, że w stronę Lampedusy płynie kolejna łódź z imigrantami. Było ich 166 i w morze na jej spotkanie wyszły dwie jednostki straży przybrzeżnej oraz jedna gwardii finansowej. W pośpiechu przywieziono ich na wyspę i z tego samego mola, na którym Franciszek miał się spotkać z delegacją uchodźców, zawieziono natychmiast do specjalnego ośrodka. Niespodziewana akcja nie zakłóciła programu papieskiej wizyty. W czasie Mszy sw. Franciszek surowo ocenił tych, którzy nie są w stanie rozwiązać problemu imigracji, przez co stwarzają taką sytuację, jak obecna, która ma dramatyczne aspekty. Potępił "globalizację obojętności", zanik poczucia odpowiedzialności za innych oraz zdolności do opłakiwania cudzych nieszczęść. Marek Lehnert/Rzym