Nie ma liturgii bez wejścia między ludzi. Nie można sprawować liturgii w oddzieleniu od nich. Dlatego też takie rzeczy mogą się zdarzyć - przyznaje Terlikowski. Jednocześnie podkreśla, że w trakcie mszy ochrona musi być dyskretna. Łatwiej jej wyłowić potencjalnego zamachowca niż szaleńca. I niestety, papież musi być na takie incydenty przygotowany. Jest to niewątpliwie okropne, obrzydliwe, skandaliczne świętokradztwo, ale nie da się tego uniknąć, jeśli chce się wypełniać funkcje kapłańskie, czyli funkcje związane z posługą dla ludzi - zaznacza dziennikarz. Tuż przed rozpoczęciem mszy, kiedy Benedykt XVI szedł na czele procesji duchownych, z tłumu wiernych wyskoczyła kobieta ubrana w dżinsy i czerwony sweter z kapturem. Błyskawicznie przeskoczyła przez barierę i próbowała podbiec do papieża. Natychmiast chwycili ją papiescy ochroniarze. Jednak w tym całym zamieszaniu - 82-letni papież się przewrócił. Na szczęście, upadek nie okazał się dla niego groźny. Ucierpiał natomiast kardynał Roger Etchegaray, który po upadku został przewieziony do szpitala. 25-letnia napastniczka, Susanna Maiolo, nie była uzbrojona. Została zatrzymana przez watykańskich żandarmów i odwieziona do szpitala. Z powodu zaburzeń psychicznych została poddana obowiązkowej hospitalizacji.