W homilii w czasie mszy w bazylice watykańskiej Franciszek mówił, że duchowieństwo nie jest wybierane "poprzez kampanie reklamowe czy też apele o służbę i wielkoduszność", lecz przez Boga. - Misja rodzi się z powołania - przypomniał papież. Dodał, że każdy chrześcijanin, a zwłaszcza każdy przedstawiciel duchowieństwa, powołany jest do tego, by głosić orędzie nadziei, które "daje pokój ducha i radość; pocieszenie Boga, Jego czułość wobec wszystkich". Franciszek stwierdził, że w sercu każdego duchownego muszą rozbrzmiewać słowa proroka Izajasza: "Pocieszcie, pocieszcie mój lud!". To zadanie musi stać się misją - wskazał. - Ludzie potrzebują dzisiaj na pewno słów, ale przede wszystkim potrzebują, abyśmy świadczyli miłosierdzie, czułość Pana, które rozgrzewa serce, budzi nadzieję, pociąga ku dobru - zauważył papież. Przestrzegał przed "światową i triumfalistyczną wizją misji Kościoła", jak i przed zniechęceniem, które może się zrodzić w obliczu prób i niepowodzeń. Franciszek przypomniał słowa Benedykta XVI: "Kościół nie jest nasz, lecz Boga". Powtórzył także słowa, które usłyszał od jednego z seminarzystów, że "ewangelizacji dokonuje się na kolanach". - Bądźcie zawsze ludźmi modlitwy! - apelował papież do przyszłych księży, zakonników i zakonnic. Zwrócił uwagę na niebezpieczeństwo nadmiernego aktywizmu i "zbytniego polegania na strukturach" Kościoła. Przypomniał: - Jezus posyła swoich uczniów bez trzosa ani torby, ani sandałów. - Upowszechnianie Ewangelii nie jest zapewnione ani przez liczbę osób, ani prestiż instytucji, ani też kwotę dostępnych zasobów. To co się liczy, to być przenikniętym miłością Chrystusa" - powiedział papież. Podkreślił, że misja w Kościele to nie jest zawód. Być zakonnicą to nie to samo, co pracować jako kucharka czy krawcowa - dodał Franciszek. W pielgrzymce seminarzystów, nowicjuszy i nowicjuszek do Watykanu, zorganizowanej z okazji Roku Wiary, udział wzięła 600-osobowa grupa z Polski.