Wszyscy widzieli, jak na zakończenie objazdu placu odkrytym samochodem papież zatrzymał się jak zawsze przy grupie niepełnosprawnych i chorych. Nieco więcej czasu poświęcił chłopcu na wózku, kładąc ręce na jego głowie i modląc się w skupieniu, z zamkniętymi oczami. Egzorcyści stwierdzili, że niewątpliwie były to egzorcyzmy, czyli wypędzenie szatana z ciała chłopca. Wyrażono nawet radość, że nowy papież kontynuuje praktykę, której celowość i skuteczność podaje się ostatnio w wątpliwość, negując w ten sposób także przekonanie o istnieniu złego ducha. W kilku kazaniach i wystąpieniach Franciszek wspominał natomiast o jego zakusach. Tym łatwiej więc było uwierzyć, że byliśmy świadkami egzorcyzmów. W poniedziałek wieczorem jednak rzecznik prasowy Watykanu zaprzeczył tej pogłosce, wyjaśniając, że papież po prostu modlił się za cierpiącego człowieka.