List przytoczył w sobotę włoski dziennik "La Repubblica". List sześciu ofiar wykorzystywania, które spotkały się z Benedyktem XVI podczas jego zeszłorocznej wizyty na Malcie, nie jest - jak podkreśla gazeta - atakiem pod adresem papieża, ale prośbą o pomoc i wyrazem wdzięczności za to, że w czasie swej wizyty na wyspie spotkał się z nimi. "Wciąż cierpimy i nadal, po siedmiu latach nie spotkała nas sprawiedliwość. Bardzo prosimy, niech Wasza Świątobliwość nam pomoże"- napisali autorzy. Ludzie ci, cytowani na łamach rzymskiego dziennika, zapytali: "Dlaczego Kościół na Malcie chroni dalej te skandale? Dlaczego księża przyznali się w 2003 roku, a teraz wszystko toczy się dalej, jakby nic się nie stało?". Według sygnatariuszy listu, księży-pedofilów nie spotkała żadna kara, a sprawcy wykorzystywania w sali sądowej wciąż deklarują się jako niewinni, choć wcześniej przyznali się w zeznaniach złożonych na policji. Trwający od siedmiu lat proces sądowy jeszcze się nie zakończył. Jeden z autorów listu powiedział: "Na Malcie Kościół, władza polityczna i sąd to jedno. Do tego stopnia, że na salę sądową przyszedł minister, by złożyć zeznania na korzyść księży. Niewielu, także w opozycji, chce nas bronić. Ludzie są bardzo religijni i boją się dotknąć księży". Przesłanie do Benedykta XVI otrzymał również ksiądz Charles Scicluna, promotor sprawiedliwości, czyli odpowiednik prokuratora w Kongregacji Nauki Wiary, zajmujący się tam przypadkami pedofilii. Pochodzący z Malty ksiądz wyraził ubolewanie z powodu tego, jak do tego skandalu podchodzą w jego kraju władze i Kościół. "Powolność ta grozi zniweczeniem wysiłków Benedykta XVI na rzecz porządków w Kościele i podsyceniem frustracji ofiar" - konstatuje dziennik.