We wniosku dwie amerykańskie organizacje oskarżają Benedykta XVI oraz watykańskiego sekretarza stanu kardynała Tarcisio Bertone, jego poprzednika kardynała Angelo Sodano i prefekta Kongregacji Nauki Wiary kardynała Williama Levadę o "zbrodnie przeciwko ludzkości", za jakie uważają tuszowanie skandalu pedofilii w Kościele. Trybunał w najbliższych miesiącach podejmie decyzję, czy skarga w ogóle będzie rozpatrywana. Watykan nie skomentował do tej pory skargi. Publicysta "Corriere della Sera" Aldo Cazzullo, w komentarzu opublikowanym na pierwszej stronie, podkreśla: "Pomysł, by ciągnąć Benedykta XVI, którego łagodność uznają także krytycy, przed Międzynarodowy Trybunał Karny w Hadze za zbrodnie przeciwko ludzkości, jak generała (Ratko) Mladicia to scenariusz, który wydałby się niezrozumiały także bojownikom antyklerykalizmu". "A jednak - dodaje Cazzullo - mogłoby się to okazać konkretnym zagrożeniem w razie przyjęcia skargi, złożonej wczoraj w Hadze przez dwa amerykańskie stowarzyszenia ofiar księży pedofilów". Komentator zauważa, że zanim prokurator generalny MTK podejmie decyzję, czy przyjąć skargę, czy też ją odrzucić "naszym zadaniem jest zastanowienie się nad tym, do jakiego politycznego ambarasu, jurysdykcyjnych potworności i ludzkiej niesprawiedliwości mogą prowadzić nowe instrumenty prawa międzynarodowego". Cazzullo przypomina: "Sam Kościół w przeszłości nie zrobił wszystkiego, co było możliwe, by ukarać i zapobiegać, i wolał raczej tuszować oraz ucinać jednym cięciem. Ale jeśli jest papież, który nie ukrył się w milczeniu i zakłopotaniu, lecz ujawniał z całą mocą zbrodnie i zmowę milczenia, to właśnie jest to papież Ratzinger". Zdaniem publicysty, list Benedykta XVI do katolików w Irlandii, wystosowany w związku ze skandalem w tym kraju, to "najodważniejszy dokument jaki przygotował Watykan". "Idea, że papież mógłby zostać postawiony przed sądem za przestępstwa - jakkolwiek są one ohydne, a popełnione przez katolickich księży - i za milczenie hierarchii, otwiera scenariusze, które odrzuciłby każdy rząd" - pisze autor w największej włoskiej gazecie. "Dzisiaj - ocenia Cazzullo - formalizm i ideologizacja mogą wyrządzić ogromne szkody sprawie globalnej sprawiedliwości, ukuć argumenty na korzyść adwersarzy i umożliwić prawdziwym przestępcom bezkarne działania". Także na łamach "Corriere della Sera" ekspert prawa Tommaso Edoardo Frosini z uniwersytetu w Neapolu ocenił, że wniosek złożony w MTK jest "całkowicie pozbawiony sensu". Jego zdaniem, trybunał z całą pewnością uzna skargę za "nie do przyjęcia". "Przede wszystkim dlatego, że wydaje mi się, iż bardziej niż prawdziwa skarga sądowa jest to medialna prowokacja w celu doprowadzenia do rozbudzenia dyskusji o przypadkach pedofilii pośród niektórych przedstawicieli kleru" - wyjaśnił Frosini. "Ale każdy adwokat wie, że tego typu skarga nie ma żadnych szans nie tylko na przyjęcie, ale także na merytoryczną analizę" - dodał znawca prawa. Zwrócił uwagę, że Państwo Watykańskie jest państwem niezależnym i suwerennym, które nie przystąpiło do Statutu Rzymskiego o powołaniu MTK. Poza tym - przypomniał Frosini - jego kompetencja ograniczona jest do zbrodni, dotyczących wspólnoty międzynarodowej jako całości, a więc ludobójstwa, zbrodni wojennych, zbrodni przeciwko ludzkości oraz zbrodni agresji. Trybunał "może interweniować tylko i wyłącznie wtedy, gdy państwa nie mogą albo nie chcą działać, by ukarać międzynarodowe zbrodnie" - oświadczył Frosini. "Papież cieszy się absolutnym immunitetem, nawet wewnątrz murów watykańskich" - dodał prawnik. W dzienniku "La Stampa" były sędzia Europejskiego Trybunał Praw Człowieka Vladimiro Zagrebelsky uznaje inicjatywę amerykańskich stowarzyszeń za "bumerang", który może obrócić się przeciwko nim samym. "Trudno sobie wyobrazić, by doniesienie to mogło mieć długie życie procesowe po zbadaniu go przez prokuratora" - uważa. Zagrebelsky kładzie nacisk na to, że kompetencja haskiego trybunału dotyczy wprawdzie także gwałtów i innych form przemocy seksualnej, ale wyłącznie w przypadku "generalnego bądź systematycznego ataku przeciwko ludności cywilnej". "Wystarczyłoby tylko to, by wyrazić poważne wątpliwości, czy zdarzenia przedstawione międzynarodowemu trybunałowi mogłyby uzasadniać otwarcie postępowania" - zaznacza włoski prawnik.