"SZ" pisze, że "aż tyle kobiet i mężczyzn, nauczających teologii na niemieckojęzycznych uniwersytetach, nie chce już milczeć w obliczu kryzysu, który ujawnił się w Kościele przed rokiem, gdy na jaw zaczęło wychodzić coraz więcej przypadków dopuszczania się przez 'mężczyzn Kościoła' przemocy seksualnej przeciwko dzieciom i młodzieży". Ci teolodzy chcą głębokiej reformy Kościoła - zniesienia obowiązkowego celibatu, dopuszczenia kobiet do godności kapłańskiej, udziału wiernych w wyborze biskupów, położenia kresu "rygoryzmowi moralnemu", jak to określają. "SZ" odnotowuje, że od 22 lat nie było porównywalnego "powstania teologów". W 1989 roku ponad 220 naukowców zaprotestowało w Deklaracji Kolońskiej "Przeciw ubezwłasnowolnieniu - za katolicyzmem otwartym" przeciwko "autorytarnemu stylowi przywódczemu papieża Jana Pawła II, który mimo sprzeciwów powołał kardynała Joachima Meisnera na arcybiskupa Kolonii". Niemiecka gazeta pisze, że pod obecnym katalogiem reform podpisałoby się więcej osób, gdyby odważyli się na to wszyscy, którzy w prywatnych rozmowach zapewniali, iż uznają go za coś dobrego. Niemniej jednak, po roku kryzysu, reformy żąda co trzeci z katolickich profesorów - wskazuje "SZ". Postulaty reform, zawarte w katalogu, nazwane zostały "wyzwaniami". Autorzy wskazują m.in., że "poszanowanie małżeństwa i bezmałżeńskiej formy życia" nie oznacza "wykluczenia ludzi, którzy odpowiedzialnie przeżywają miłość, wierność i wzajemną troskę w jednopłciowym partnerstwie lub jako rozwodnicy, którzy ponownie wstąpili w związek małżeński". "Bezkrytyczny rygoryzm moralny nie pasuje do Kościoła" - wskazuje zespół redakcyjny katalogu. Kościół nie może głosić pojednania z Bogiem, nie stworzywszy warunków pojednania z tymi, "wobec których zawinił przemocą, (...) wypaczonym przekształceniem biblijnego przesłania wolności w rygorystyczną moralność bez miłosierdzia". "Po burzy ostatniego roku nie może nadejść cisza" - mówią teolodzy władzom Kościoła i dodają, że w obecnej sytuacji mogłaby to być "tylko cisza cmentarna". Postulują swobodną wymianę argumentów i poszukiwanie rozwiązań, które wyprowadzą Kościół z "paraliżującego zajmowania się samym sobą". Dodają, że w czasach kryzysu strach nigdy nie był dobrym doradcą. A właśnie od chrześcijan Ewangelia żąda odważnego patrzenia w przyszłość i pytają: "Dlaczego tak się boicie? Czy wasza wiara jest taka mała?"