Synod zakończył się w ostatnich dniach przyjęciem dokumentu podsumowującego obrady. Największe zainteresowanie wywołały paragrafy dotyczące sytuacji rozwodników w Kościele i możliwości dopuszczenia tych, którzy są w nowych małżeństwach, do komunii. Choć, jak się zauważa, nie doszło do przełomu, są tam sformułowania wskazujące na otwarcie przed nimi drzwi. W dokumencie pojawiło się stwierdzenie, iż każdy konkretny przypadek wymaga indywidualnego "rozeznania", ponieważ nie można zrównać sytuacji wszystkich osób rozwiedzionych.Jednak w ocenie Ambrogetti, "jeśli chodzi o kwestię przystępowania do komunii rozwodników będących w drugim związku, synod pozostał przy stosowanych już praktykach, a szczególnie pomocy tym ludziom w nawróceniu, bo nawrócenie traktowane jest jako niezbędne, to droga, którą podąża się w wielu diecezjach"."Trzeba pamiętać, że synod pełni tylko rolę doradczą. Moim zdaniem nic się nie zmieni. Niektóre episkopaty, w szczególności niemiecki, miały spory interes w tym, by rozwodnicy będąc w drugim związku mogli swobodnie, czyli bez przejścia przez prawdziwą drogę nawrócenia, przystępować do komunii. Ale to ma swoje powody socjologiczne - w Niemczech Kościół katolicki otrzymuje pewne kwoty pieniędzy zależnie od liczby wiernych. Dla Niemiec to ważne, ale nie można tego problemu ekonomicznego dotyczącego wyłącznie Niemiec przekuwać w prawo Kościoła uniwersalnego i wejść na drogę niezgodną z Ewangelią" - ocenia watykanistka. "Ostatnio o Kościele mówiono jako o zamkniętej fortecy. Ale to nie tak, poszczególni biskupi, proboszcze mogą mieć odmienne zdanie, ale Kościół powszechny tworzą ludzie, grzesznicy, którzy winni jednak dążyć do bycia świętymi. Ci zaś, którzy są w trudnej sytuacji, a chcą pozostać w pełnym związku z Kościołem winni zwrócić się do duchownego, by ich w tym wspierał" - mówi Ambrogetti. Jak dodaje, sam papież w wystąpieniu kończącym synod podkreślił, że ścierały się na nim "ewidentnie różnice zdań i poglądów, ale to normalne". "Jeśli prześledzimy historię wielkich synodów zauważymy, że prowadzono bardzo ostre dyskusje. Ale to nie znaczy, że Kościół jest podzielony. Wspólnota Kościoła nie jest formą politycznej demokracji, ale czymś zupełnie innym. Wszyscy razem muszą znaleźć dobrą drogę do Ewangelii. Z duszpasterskiego punktu widzenia dokument ostatniego synodu podaje serię sugestii, które mogą być użyteczne lub nie" - ocenia watykanistka.