Pod adresem zmarłego ks. prałata Henryka Jankowskiego, dawnego kapelana "Solidarności", padają poważne oskarżenia. Barbara Borowiecka twierdzi, że w dzieciństwie była przez niego wielokrotnie wykorzystywana seksualnie. Swoją sprawę pani Barbara zgłosiła do gdańskiej kurii. Po wielomiesięcznym oczekiwaniu na odpowiedź w październiku 2019 roku dowiedziała się, że "prowadzenie postępowania procesowego jest niemożliwe", a "sprawa została zamknięta". Taką informację przekazał wówczas pokrzywdzonej kanclerz gdańskiej kurii ks. Rafał Dettlaff. Dziś okazuje się, że komisja, której zadaniem jest wyjaśnienie sprawy ks. Jankowskiego, została powołana. Napisał o tym w najnowszym - kwietniowym - liście do Barbary Borowieckiej ks. Dettlaff. Jak zaznaczył, powołanie komisji ma związek z wyraźną sugestią nuncjatury apostolskiej, by archidiecezja gdańska zajęła się sprawą oskarżanego prałata w trybie przewidzianym przez wytyczne Konferencji Episkopatu Polski. Zgodnie z nimi o takich działaniach należy powiadomić osobę poszkodowaną. Jednak z informacji ks. Jerzego Więcka, oficjała Gdańskiego Trybunału Metropolitalnego, wynika, że taka komisja została powołana już 18 marca 2019 roku. Wypowiedź ks. Więcka 22 kwietnia 2020 roku przytoczyła Katolicka Agencja Informacyjna. "Komisja do zbadania sprawy ks. Jankowskiego została powołana już 18 marca 2019 r. Wówczas powołano pełnomocników, którzy byli gotowi rozmawiać z Panią Barbarą B. już 15 kwietnia 2019 r. W skład komisji wchodzą kanoniści, historyk i biegła psycholog" - napisała KAI. Rzecz w tym, że Barbara Borowiecka - jak przekazała jej pełnomocniczka mec. Katarzyna Warecka - nie była wcześniej informowana o powołaniu jakiejkolwiek komisji do zajęcia się jej sprawą. Zdaniem mecenas Wareckiej, gdańska kuria "prezentuje konsekwentnie postawę obstrukcji i dezinformacji". "W maju 2019 r. wezwałam formalnie Kurię do podjęcia rozmów w sprawie p. Barbary, załączając oficjalne pełnomocnictwo do reprezentowania mojej Mandantki w tej sprawie. Do tej pory nie doczekałam się odpowiedzi, a kuria ignoruje moją obecność i wysyła, wbrew woli p. Borowieckiej, korespondencję do Australii [gdzie mieszka Barbara Borowiecka - red.]" - przekazała pełnomocniczka redaktorowi "Więzi". "To jak zabawa w ciuciubabkę - raz 'komisji' w sprawie ks. Jankowskiego nie ma, raz jest, w zależności od tego, kogo i do czego akurat gdańska kuria chce przekonać" - komentuje Zbigniew Nosowski. Jego zdaniem "otoczenie abp. Głódzia (...) staje obecnie na głowie, aby wykazać, że ich szef nie złamał obowiązujących w Kościele norm postępowania". Opracowanie: JtKŹródło: "Więź"