Zaniechania w sprawie księdza Ł. opisał Zbigniew Nosowski, redaktor naczelny magazynu "Więź". On także zgłosił sprawę metropolicie poznańskiemu abp. Stanisławowi Gądeckiemu. Zgodnie z ustanowionym przez papieża Franciszka prawem, zaniedbywanie przypadków nadużyć seksualnych w stosunku do nieletnich oraz niepełnosprawnych fizycznie i umysłowo przez kościelnych przełożonych może skutkować usunięciem z urzędu biskupa. Nie było postępowania kanonicznego, nie powiadomiono Watykanu W lipcu 2005 roku ks. Ł. został skazany przed sądem rejonowym w Wieluniu na rok i 8 miesięcy więzienia w zawieszeniu na 3 lata oraz na czteroletni zakaz wykonywania zawodu nauczyciela. Duchownego uznano winnym czynów z artykułów 200 (seksualne wykorzystanie małoletniego) i 207 (znęcanie się fizyczne lub psychiczne) kodeksu karnego. Wyrok sądu rejonowego został podtrzymany przez sąd okręgowy w Sieradzu i stał się prawomocny. Ks. Ł. w czasie procesu nie przyznawał się do winy, mówił, że "dyscyplinował młodzież". Chodziło o wydarzenia, jakie miały miejsce w niewielkiej miejscowości na terenie diecezji kaliskiej. Bulwersujące szczegóły historii opisywała wówczas m.in. "Gazeta Wyborcza". Dzieci z tamtejszej podstawówki opisywały reporterom: "Ksiądz był niedobry, bił nas po rękach linijką", "Kazał całą lekcję klęczeć za karę na podłodze, bił wieszakami", "Dziewczynki sadzał na kolanach i głaskał po plecach". Nie reagowali nauczyciele ani dyrekcja szkoły, zmowę milczenia przerwała dopiero jedna z matek. Mimo sądowego wyroku ówczesny biskup kaliski, dziś biskup senior Stanisław Napierała, nie wszczął postępowania kanonicznego wobec skazanego kapłana ani nie zgłosił sprawy do watykańskiej Kongregacji Nauki Wiary (od 2001 roku jest to obowiązkowe). Przez lata nie zrobił tego także jego następca, bp Edward Janiak. Według informacji Nosowskiego dopiero w 2019 roku po nagłośnieniu sprawy przez media wszczęto dochodzenie kanoniczne i poinformowano Kongregację Nauki Wiary. Skazany ksiądz zmienia diecezję Po głośnym wyroku na jakiś czas słuch o ks. Ł. zaginął. W 2019 roku okazało się, że trafił on do Siedlec na mocy porozumienia ówczesnych biskupów: kaliskiego Stanisława Napierały i siedleckiego Zbigniewa Kiernikowskiego - opisuje Nosowski na łamach "Więzi". W Siedlcach ks. Ł. pracował jako kapelan w jednym z DPS-ów. W 2019 roku, gdy media ujawniły przeszłość księdza z domu pomocy społecznej, diecezja siedlecka tłumaczyła, że ks. Ł. pozostaje kapłanem diecezji kaliskiej, a do pracy w diecezji siedleckiej został oddelegowany za zgodą swojego ordynariusza. Wyjaśniano, że w Siedlcach pojawił się on po upływie zasądzonego zawieszenia wykonania kary i po upływie czasu zakazu wykonywania zawodu nauczycielskiego. Dziś zgodnie z polskim prawem wyrok ks. Ł. uległ zatarciu. Sprawa na biurku abpa Gądeckiego Zawiadomienie o zaniechaniach ordynariuszy kaliskich - bpa Stanisława Napierały i bpa Edwarda Janiaka w sprawie ks. Ł. trafiło już do abpa Stanisława Gądeckiego. Zgodnie z niedawną decyzją watykańskiej Kongregacji ds. Biskupów jest on upoważniony do zajmowania się sprawami oskarżeń o nadużycia seksualne, wysuwanych wobec duchownych diecezji kaliskiej.JtK