Choroba i pożegnanie Jana Pawła II przed czterema laty stały się przyczyną ostatniego z wielkich cudów papieskich: Polacy znów - jak po wyborze kardynała Wojtyły na Stolicę Piotrową czy w trakcie jego pielgrzymek do ojczyzny - poczuli, że są razem i stają się lepsi. Dowolnymi środkami transportu, od czarterów po autostop, Polacy podążali do Rzymu, by pożegnać swojego papieża. Socjologowie ukuli termin Pokolenie JP2, odnoszący się do najmłodszej generacji, masowo demonstrującej przywiązanie do Ojca Świętego. - To była ogromna wzajemność, bo przecież truizmem jest stwierdzenie, że papież stawiał na młodzież - zauważa Tomasz Królak, wiceprezes Katolickiej Agencji Informacyjnej. - Jednak to, co było w papieżu najpiękniejsze, trwa w życiu ludzi różnych pokoleń, których udziałem stało się doświadczenie słuchania Jana Pawła II. Nie zmierzymy, jak głęboko zapadło w serca ludzi, choć możemy policzyć, ile osób przyszło na krakowskie Błonia czy dawny plac Zwycięstwa w stolicy. Dla wielu przykład papieża okazuje się inspirujący przy podejmowaniu codziennych decyzji. Ważne, byśmy potrafili z niego czerpać nie tylko przy okazji kolejnych rocznic, bo doświadczenie roku 2005 w takiej formie nigdy się przecież nie powtórzy. Obrońca i wychowawca "Czerpie energię z tłumów, zapewne najliczniejszych, jakie przyciągał którykolwiek przywódca w historii" - takim widzieli go biografowie Carl Bernstein i Marco Politi ("Jego Świątobliwość"). "Nie mają na niego wpływu wyniki badań opinii społecznej, ani to, co popularne". To Jan Paweł II wpływał na przekonania rodaków w stopniu nieporównywalnym z agitacją polityków i kampaniami reklamowymi, jak w trudnym 2003 r., kiedy jego wypowiedź o należnym Polsce miejscu w zjednoczonej Europie jako wyrazie historycznej sprawiedliwości, wpłynęła na decyzję obywateli w referendum akcesyjnym. Papieskie sprzeciwy wobec kary śmierci czy aborcji rzutowały na przyjęte w jego ojczyźnie rozwiązania prawne. Cierpienia Jana Pawła II w jego ostatnich dniach zmieniły w czysto ludzkim wymiarze sposób postrzegania przez Polaków fizycznej słabości i starości. - Ten duchowy gigant pokazał, jak mierzyć się z rzeczami, które są nieuchronne - podkreśla Tomasz Królak z Katolickiej Agencji Informacyjnej. - Ludzie czują, że ten tytan ducha to wzorzec, który ich mobilizuje. Fenomen papieża objawił się najpełniej w jego więzi z masowym ruchem społecznym Solidarności, w stopniu nieznajdującym analogii w historii. Pracę robotnika i to w najcięższych warunkach - podczas okupacji hitlerowskiej - młody Karol Wojtyła poznał z własnego doświadczenia w kamieniołomach krakowskich zakładów chemicznych Solvay. - Specyficzna droga życiowa Ojca Świętego, który wzrastał, doświadczając dwóch totalitaryzmów: hitleryzmu i stalinizmu, miała wpływ na jego formację intelektualną i wrażliwość jako człowieka - zauważa Jan Maria Jackowski, autor "Bitwy o Prawdę". - Po tych doświadczeniach uznał, że głębia człowieczeństwa polega na solidarności z drugim człowiekiem. Gdy powstała Solidarność, postrzegał ją nie tylko w kategoriach ruchu społecznego, ale szerzej, jako wzór chrześcijańskiej relacji międzyludzkiej. W pierwszej pielgrzymce czerwcowej w 1979 r., podczas której na placu Zwycięstwa papież wypowiedział pamiętne: "Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi. Tej ziemi", historycy dostrzegają początek końca komunizmu. "Miłość wam wszystko wyjaśni" - zobacz film o obchodach czwartej rocznicy śmierci Jana Pawła II: Portret Jana Pawła II umieszczony w 1980 r. na bramie strajkującej Stoczni Gdańskiej stał się dowodem, że nie byłoby Sierpnia ani powstania Solidarności bez wyboru Karola Wojtyły i jego wizyty, podczas której Polacy po raz pierwszy od dziesięcioleci poczuli się wspólnotą. Papieski list do Leonida Breżniewa z marca 1981 r. wpłynął na zarzucenie przez ZSRR planów inwazji na Polskę, przed której skutkami ostrzegał "imperium zła" Jan Paweł II. Napominał jednak nie tylko możnych tego świata. "Działalność związków zawodowych nie ma charakteru politycznego" - tłumaczył przedstawicielom Solidarności 15 stycznia 1981 r. "Nie powinna być narzędziem działania nikogo, żadnej partii politycznej, aby mogła w sposób wyłączny i w pełni samorządny skupić się na wielkim dorobku społecznym ludzkiej pracy i ludzi pracy". Encyklika "Laborem exercens", ogłoszona, gdy w gdańskiej Olivii zbierał się pierwszy zjazd związku, wpłynęła na społeczny program Solidarności. W stanie wojennym spotkanie w Dolinie Chochołowskiej z Lechem Wałęsą, którego władze starały się traktować jak "osobę prywatną", potwierdziło żywotność zepchniętego do podziemia Związku. Podczas mszy na gdańskiej Zaspie (1987 r.) papież upomniał się o prawa świata pracy. W encyklice "Veritatis Splendor" przekonywał, że "człowiek nie jest zabawką historii", gdyż dysponuje wolną wolą. Ponad zmianą ustrojową Nadzwyczajna więź Jana Pawła II z Solidarnością przetrwała zmianę ustrojową. W wolnej już Polsce (1999 r.) Ojciec Święty tłumaczył 700 tysiącom wiernych na sopockim hipodromie : "Słyszałem w Gdańsku od was: nie ma wolności bez Solidarności. Dzisiaj wypada powiedzieć: nie ma solidarności bez miłości". W trakcie pierwszej po przełomie ustrojowym pielgrzymki do kraju (1991 r.) Papież skupił się na nauczaniu Dekalogu. W zmienionej rzeczywistości stawiał rodakom nowe zadania. "Łatwiej jest niszczyć, trudniej odbudowywać. Zbyt długo niszczono" - ostrzegł wiernych na lotnisku w Kielcach (1991 r.). Podczas kolejnej pielgrzymki apelował o "ludzi sumienia", których potrzebuje Polska (Skoczów, 1995 r.). W 1997 r. podkreślał, że "mimo demokracji i praworządności nie brak problemów i napięć", zaś w parlamencie (1999 r.) przestrzegł przed nadużywaniem władzy i korupcją: "Polityka nie może polegać na szukaniu własnych korzyści". Wspierał skrzywdzonych i poniżonych. W Kalwarii Zebrzydowskiej (2002 r.) modlił się "o pomoc dla ubogich, pracodawcę dla bezrobotnych". W Ełku (1999 r.) przekonywał, że rozwój ekonomiczny kraju powinien uwzględniać "wielkość, godność i powołanie człowieka, który został stworzony na obraz i podobieństwo Boże". W Sosnowcu (1999 r.) za apostołem Pawłem domagał się "by wszyscy ludzie, pracując ze spokojem, własny chleb jedli", zaś w Ełku, by nikomu w ojczyźnie nie zabrakło "dachu nad głową i chleba na stole". W dobie kolejnego kryzysu jego ówczesne nauczanie znów nabiera aktualnego wymiaru. Filozof, poeta i dawny aktor konspiracyjnego Teatru Rapsodycznego z czasów okupacji hitlerowskiej, grający wtedy w dramatach romantycznych, stał się wielką postacią kultury masowej. Bez szkody dla namysłu nad homiliami i encyklikami na wyobraźnię rodaków oddziaływały też papieskie spotkania z góralami, wizyta w zagrodzie Milewskich nad Wigrami (1999 r.), opowieści o tatrzańskich wędrówkach, szkole i cukierni z kremówkami w Wadowicach. Na miano pokolenia Jana Pawła II zasługują wszystkie pamiętające o nim generacje Polaków. Zaś przesłanie papieskie wciąż domaga się odczytywania na nowo.