Joanna Milewska z Warszawy jako reprezentantka Europy w imieniu uczestników XXVI Światowych Dni Młodzieży (ŚDM) witała w czwartek papieża chlebem i solą. - To ogromy zaszczyt, że mogłam reprezentować Europę, a przede wszystkim moją ojczyznę - powiedziała PAP młoda Polka. - Jestem bardzo dumna z tego, że mogłam pokazać całemu światu jeden z naszych strojów ludowych i zaprezentować nasz język przed całym światem - dodała. Oprócz Polki Benedykta XVI powitali m.in.: Japonka, Koreanka, Nowozelandczyk oraz Honduranin, który reprezentował obie Ameryki. Zapytana o to, jak udało się jej dostąpić takiego zaszczytu, Joanna odpowiedziała: "To efekt ciężkiej pracy". 20-latka od ośmiu miesięcy pracuje w Madrycie jako wolontariuszka, m.in. w Komitecie Hiszpańskim. - Któregoś dnia sam biskup pomocniczy Madrytu poprosił mnie o to, żebym mogła przywitać papieża - opowiedziała. W piątek wieczorem młodzi ludzie brali udział w Drodze Krzyżowej, na zakończenie której papież udzielił im błogosławieństwa. - W krzyżu jest cierpienie i człowiek odnajduje w nim sens. W tym cierpieniu trzeba odnaleźć swoje człowieczeństwo, ale nie można tego zrobić bez Chrystusa, bo bez niego to cierpienie nie ma sensu - tak Agnieszka Rawiak, która na ŚDM jest w chórze międzynarodowym, skomentowała przesłanie Benedykta XVI. Oprawa piątkowej Drogi Krzyżowej "była bardzo godna, spokojna i poruszająca" - powiedziała 26-latka. Wyjaśniła, że Droga Krzyżowa "dotykała tych problemów, z którymi boryka się dzisiejszy świat", a także problemów młodych ludzi, np. dotkniętych bezrobociem. - Wspaniałe było to, że każda stacja była tematycznie połączona z ludźmi niosącymi krzyż. Jeżeli była mowa o prześladowaniach, to np. były osoby pracujące z chorymi na AIDS - powiedziała Agnieszka. - To było bardzo wzruszające - dodała. Innego uczestnika ŚDM, 24-letniego Łukasza Zycha, najbardziej poruszyło to, że krzyż często niosły niegdyś skonfliktowane ze sobą grupy etniczne. Pytani przez PAP o dotychczasowe przeżycia z wizyty papieskiej, młodzi Polacy podkreślają, że najbardziej oczekują sobotniego czuwania i niedzielnej mszy celebrowanej przez Ojca Świętego. Agnieszka spodziewa się, że Benedykt XVI "dodatkowo wszystkich połączy, umocni i pokaże nam drogę". - Papież cały czas mówi o tym, że młodzi ludzie bez zakorzenienia w Jezusie nie za bardzo mają w dzisiejszych czasach jakiekolwiek szanse, że mamy być świadkami dla innych. Ale możemy to zrobić tylko wtedy, jeśli sami będziemy cały czas naszą wiarę pogłębiać - powiedziała Agnieszka. - Katolicy w dzisiejszych czasach idą pod prąd, jeśli chodzi o kulturę masową, o wszystkie wartości, które są propagowane w radiu czy w telewizji. Część z nich jest sprzeczna z tym, w co my wierzymy. I takie spotkanie jak ŚDM jest ważne, żeby zobaczyć, że nie jesteśmy sami. Że są ludzie, którzy myślą tak jak my, wyznają takie same wartości - podkreślała 26-latka. Pielgrzymi obecni na ŚDM chcą podkreślić swoją obecność w życiu publicznym. - Ważne jest, że nie zamykamy się, ale pokazujemy, że chcemy być z Jezusem także w tej sferze publicznej - powiedział PAP dyrektor Krajowego Biura Organizacyjnego ks. Grzegorz Suchodolski. Dodał, że piątkowa Droga Krzyżowa, będąca "przygotowaniem do sobotniego czuwania i niedzielnej Eucharystii", wiodła główną arterią Madrytu, dzięki czemu pielgrzymi mogli pokazać, że "miejsce chrześcijan jest w przestrzeni publicznej". Według Agnieszki, spotkanie z młodymi ludźmi z prawie dwustu krajów to umacniające doświadczenie. "Panuje tu niesamowita jedność. Nie ma żadnego wstydu, jaki często jest w Polsce. Tu przyjechali ludzie dumni z tego, że są katolikami. Jest dużo osób, które mają potrzebę mówienia o Bogu i dawania świadectwa. To jest bardzo umacniające dla pozostałych" - powiedziała. Rozmówcy PAP opowiadali, że w hiszpańskiej stolicy panuje radosna atmosfera. - Bawimy się na ulicach i w metrze, tańczymy, śpiewamy. Ludzie, którzy się kompletnie nie znają i nie są nawet w stanie się porozumieć, spontanicznie do nas dołączają. To jest niesamowite. I to wszystko bez kropli alkoholu - relacjonowała Agnieszka. Jej zdaniem, ŚDM to "wulkan energii i wiary". - Cała Gran Via, Puerta de Alcala, wszystko zapchane ludźmi, tak, że nie jesteś w stanie się ruszyć. I ci ludzie w tym słońcu skaczą, bawią się, tańczą - opowiadała. - Atmosfera jest iście hiszpańska. Na ulicach, w metrze, na placach - wszędzie wielka fiesta. Wszyscy krzyczą, klaszczą - relacjonowała 20-letnia Agata Błaszczyk, która w Madrycie jest wolontariuszką w grupie porządkowej. Jak mówiła, ma też "pomagać policjantom w wyłapywaniu dziwnych zachowań wśród osób, które zebrały się, żeby przywitać papieża". Agata krytykowała "kiepską" atmosferę wśród wolontariuszy. - Panuje zasada manana, czyli wszystko jutro" - wyjaśniła. "Hiszpanie okazali się kompletnie niezorganizowani, dlatego cały ten duch wśród wolontariuszy ulatuje - dodała. Jednak ten "kiepski" nastrój nie udziela się pielgrzymom. - Wolontariusze są obecni, bardzo dużo ich spotykamy i nie mamy wrażenia, że od strony organizacyjnej coś nie działa - skomentował 24-letni Łukasz. Rozmówcy PAP zaznaczali, że antypapieskie demonstracje, do których dochodzi codziennie, nie rzucają się im w oczy. Agata o protestach dowiedziała się od mamy. Młodzi Polacy podkreślają, że demonstracje nie odbijają się na atmosferze spotkań. Nie jest to "coś, co może nas dotknąć w sposób głęboki" - mówi Agnieszka. Łukasz, który sześć lat temu był na ŚDM w Kolonii, jest zdania, że tegoroczni gospodarze przyjęli młodych pielgrzymów "albo bardzo obojętnie albo momentami dość agresywnie". - W porównaniem z Kolonią to przyjęcie jest mniej życzliwe i mniej uprzejme. Tego po Hiszpanach się nie spodziewaliśmy - powiedział. - Na szczęście mocnych incydentów nie ma, ale spotykamy się z pojedynczymi protestującymi grupkami, wykrzykującymi różne hasła. Ktoś jedzie samochodem, staje, zaczyna na nas krzyczeć i pokazuje nam ręką niecenzuralne gesty. Takie sytuacje się zdarzają - relacjonował. - Są też gesty otwartości i przyjaźni, ale jest ich niedużo - zaznaczył Łukasz. Powiedział, że w jego przypadku do tej pory "bardziej owocne duchowo" od samych madryckich spotkań były poprzedzające je dni w diecezjach. - Byliśmy na mszy inauguracyjnej, ale tam ze względu na ciasnotę w centrum i problemy techniczne nie mogliśmy w niej w pełni uczestniczyć - wyjaśnił 24-latek, dla którego najważniejszym momentem będzie sobotnie czuwanie, zakończone niedzielną mszą. - Na razie staramy się poznawać ludzi i zwiedzać Madryt - opowiadał.