W homilii papież przedstawił bardzo sugestywny obraz Kościoła, targanego przez sprzeczne siły dobra i zła, miłości i nienawiści, podążającego pośród lodu i ognia. Jak podkreślił, mogłoby się zdawać, że wśród tych żywiołów Kościół powinien już dawno pójść na dno, a jednak "stale jest ratowany". Przywołując sceny z Apokalipsy świętego Jana, przedstawiające bestie, harfy Boże i morze "pomieszane z ogniem" papież mówił: "ten obraz opisuje sytuację uczniów Chrystusa we wszystkich czasach, sytuację Kościoła w historii tego świata". - Czyż Kościół - pytał - by tak rzec, nie musi stale stąpać po morzu, przez ogień i zimno?. - Mówiąc po ludzku, powinien on pójść na dno. Jednakże, kiedy idzie przez to Morze Czerwone, śpiewa - intonuje pieśń wysławiającą sprawiedliwych - powiedział Benedykt XVI. - Kiedy więc w sumie powinien pójść na dno, Kościół śpiewa pieśń dziękczynienia ocalonych. Znajduje się on na wodach śmierci historii i tym niemniej jest już zmartwychwstały. Śpiewając, chwyta się ręki Pana, który trzyma go nad wodą - zauważył. Papież przypomniał: "Kościół wie, że w ten sposób uniesiony został ponad siłę przyciągania śmierci i zła - siłę, przed którą w przeciwnym razie nie byłoby ratunku - uniesiony i wciągnięty w nową siłę przyciągania Boga, prawdy i miłości". - Od kiedy Chrystus zmartwychwstał, przyciąganie miłości jest silniejsze od przyciągania nienawiści. Siła przyciągania życia jest silniejsza od siły przyciągania śmierci - mówił papież. I zapytał: "Czyż nie taka jest rzeczywista sytuacja Kościoła we wszystkich czasach?". - Stale ma się wrażenie, że powinien on zatonąć i stale jest ratowany - podkreślił. Według Benedykta XVI "Jezus powinien odczuwać wiele współczucia" w obecnych czasach z powodu - jak stwierdził - "tak licznych wielkich słów, za którymi kryje się w rzeczywistości wielka dezorientacja". Przypomniał, że "wśród pokolenia zagubionego i oszołomionego chrześcijanie powinni błyszczeć jak gwiazdy w świecie". Papież powiedział, że przesłanie zmartwychwstania często pozostaje "niepojęte" i dlatego Kościół stara się je wytłumaczyć "przekładając to tajemnicze wydarzenie na język symboli". Mówiąc o znaczeniu uroczystego okrzyku "alleluja" papież dodał: "kiedy człowiek doznaje wielkiej radości, nie może zachować jej dla siebie; musi ją wyrazić, przekazać". Jednak "mowa już nie wystarcza. Musi śpiewać" - podkreślił papież w homilii. Na początku liturgii w przedsionku bazyliki watykańskiej poświęcił ogień i zapalił od niego paschał. Udzielił także trzech sakramentów - chrztu, pierwszej komunii i bierzmowania pięciu dorosłym osobom z Włoch, Chin i Stanów Zjednoczonych.