Z raportu opublikowanego w poniedziałek przez komisję wynika, że prowadziła ona łącznie 349 spraw zgłoszonych do niej i podjętych z własnej inicjatywy. Do prokuratury komisja przekazała 137 zgłoszeń, z których 36 dotyczyło niezawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa pedofilii. W sprawach, którymi zajmowała się komisja, poszkodowanych zostało 188 dziewczynek i 173 chłopców. W pozostałych przypadkach brakowało informacji o płci ofiary. Z raportu wynika też, że ponad 64 proc. sprawców były to osoby obce dla poszkodowanych dzieci. Z kolei 12,3 proc. stanowili spokrewnieni, a 23,3 proc. to rodzice. Oznacza to, 35,6 proc. sprawców należało do rodziny skrzywdzonych dzieci. Jak podała komisja, wśród zgłoszeń dotyczących niespokrewnionych sprawców najwięcej, bo 100 spraw, dotyczyło osób duchownych. Oznacza to, że blisko 30 proc. wszystkich spraw dotyczyło duchownych. 55 z tych zgłoszeń komisja przekazała do prokuratury, w tym 36 w sprawie niezawiadomienia organów ścigania. Do pierwszego raportu komisji odniósł się ks. Piotr Studnicki kierownik Biura Delegata KEP ds. Ochrony Dzieci i Młodzieży. "Nieprofesjonalny sposób prezentacji danych" "Jeśli chodzi o kwestię wykorzystywania seksualnego małoletnich przez księży, to w sposób bardzo niefortunny podano informację przekazaną dalej przez media krajowe i przez zagraniczne agencje, która sugeruje, jakoby stanowili oni 30 procent sprawców, a Kościół był instytucją szczególnie niebezpieczną dla dzieci. Te 30 procent wzięło się stąd, że taki odsetek spraw dotyczących księży został po prostu zgłoszony do Komisji. Nie jest to zaś odsetek potwierdzony badaniami na temat skali problemu wykorzystania seksualnego w całym społeczeństwie. Wskazują one, że księża są sprawcami około 1 procenta przestępstw pedofilskich, co zresztą zostało w Raporcie zaznaczone. Niestety błędna opinia spowodowana nieprofesjonalnym sposobem prezentacji danych przez Komisję wydaje się niezwykle trudna do sprostowania" - podał w komentarzu dla Katolickiej Agencji Informacyjnej. Jak dodał, "jeśli chodzi o budowanie działań systemowych chroniących dzieci, to podkreślam, że Kościół katolicki jest jedyną instytucją w Polsce, która dopracowała się struktur reagowania i prewencji". Ks. Studnicki zwrócił uwagę, że "w Raporcie pada bardzo uogólniające i niepoparte żadnym źródłem stwierdzenie, że przed 2008 r. mieliśmy do czynienia z systemowym tuszowaniem pedofilii w Kościele w Polsce". "To teza nieuprawniona, bo sam znam sprawę, która została zgłoszona w 2007 r., kiedy to przełożony księdza zareagował zgodnie z obowiązującym wówczas prawem państwowym i kościelnym, a sprawa została zgłoszona do Kongregacji Nauki Wiary. Oczywiście zdajemy sobie sprawę, że w przeszłości mieliśmy do czynienia również z zaniedbaniami przełożonych kościelnych, niemniej tak ostra i uogólniona teza Komisji wydaje mi się po prostu nieuzasadniona i w sumie bardziej publicystyczna niż odpowiednia dla poważnego organu państwowego. Nieprofesjonalny styl przyjęty przez Państwową Komisję w oficjalnym raporcie wzmacnia także zastrzeżenia wyrażane przez osoby skrzywdzone oraz ich terapeutów. Wskazują oni, że wracanie do dawnych procesów bez zgody pokrzywdzonych może przyczynić się do powrotu bolesnych wspomnień i odnowienia traumy" - komentuje duchowny. "Ze strony Kościoła była gotowość do współpracy z Komisją" Państwowa Komisja ds. Pedofilii domaga się od Kościoła katolickiego w Polsce przekazania akt postępowań kościelnych. Wszystko wskazuje jednak na to, że ich nie otrzyma, przynajmniej na razie. - To nie jest argument typu "nie, bo nie". Episkopat oczekuje, by działanie państwowej komisji w tak newralgicznym punkcie jak przekazanie akt zawierających dane wrażliwe, było umocowane w prawie. W stosunku do urzędu państwowego to naprawdę nie są zbyt wygórowane oczekiwania - komentował w rozmowie z Interią ks. Piotr Studnicki. - Nie otrzymaliśmy ze strony episkopatu żadnej interpretacji prawnej, która podważałaby nasze kompetencje - mówi z kolei Błażej Kmieciak, przewodniczący komisji.Czytaj więcej: Komisja chce akt, episkopat mówi "nie". Biskupi pytają o "umocowanie w prawie"