W ten sposób watykański rzecznik w wydanym oświadczeniu odniósł się do publikacji "New York Timesa", który ujawnił sprawę księdza z Milwaukee Lawrence'a Murphy'ego, podejrzanego o seksualne wykorzystywanie około 200 głuchoniemych dzieci ze szkoły, w której pracował w latach 1950-75. Według dziennika w latach 90. kierowana przez kardynała Josepha Ratzingera (dziś papieża Benedykta XVI) watykańska Kongregacja Nauki Wiary nie doprowadziła do ukarania winnego tych czynów. Przyznał to także Watykan, wskazując jako powód sędziwy wiek ks. Murphy'ego i stan jego zdrowia; ksiądz Murphy zmarł w 1998 roku. Ponadto ks. Lombardi wyjaśnił, że Kongregacja została poinformowana o tej sprawie dopiero po 20 latach. W komunikacie, rozpowszechnionym przez watykańskie biuro prasowe, ksiądz Lombardi podkreślił, że "tragiczny przypadek księdza Murphy'ego dotyczył szczególnie podatnych na zranienie ofiar, które straszliwie ucierpiały w wyniku tego, co uczynił". "Seksualnie wykorzystując dzieci, cierpiące na wady słuchu, ksiądz Murphy złamał prawo, a co ważniejsze święte zaufanie, które pokładały w nim ofiary" - oświadczył rzecznik Stolicy Apostolskiej. Następnie wyjaśnił, że już w połowie lat 70. minionego wieku niektóre z ofiar księdza Murphy'ego zgłosiły wymiarowi sprawiedliwości, że były przez niego seksualnie wykorzystywane. Dodał, że wszczęte wówczas dochodzenie zostało umorzone. Ks. Lombardi stanowczo odrzucił postawioną w publikacji tezę, jakoby istniał związek między watykańskim dokumentem Crimen sollicitationis z 1962 roku, wskazującym procedury w przypadkach nadużyć seksualnych a "nieinformowaniem władz cywilnych o wykorzystywaniu dzieci". "W istocie wbrew niektórym oświadczeniom krążącym w prasie, nigdy Crimen ani Kodeks Prawa Kanonicznego nie zabraniały informowania wymiaru sprawiedliwości o wykorzystywaniu dzieci" - oświadczył ks. Lombardi. Rzecznik Watykanu poinformował: "Pod koniec lat 90., po dwóch dekadach, jakie minęły od wykorzystywania zgłoszonego dostojnikom diecezjalnym i policji, Kongregacja Nauki Wiary po raz pierwszy została poinformowana o tym, jak kanonicznie potraktowano sprawę ks. Murphy'ego". "Kongregacja została zawiadomiona o tej kwestii, ponieważ dotyczyła ona uwiedzenia w konfesjonale, które jest naruszeniem sakramentu spowiedzi. Trzeba zauważyć, że kwestia kanoniczna przedstawiona Kongregacji, nie była związana z żadnym potencjalnym cywilnym, czy karnym postępowaniem przeciwko ks. Murphy'emu" - zaznaczył. Ks. Lombardi przypomniał, że w takich przypadkach Kodeks Prawa Kanonicznego "nie przewiduje automatycznych kar, lecz zaleca, aby dokonując osądu nie wykluczać najwyższej kary kościelnej wyrzucenia ze stanu duchownego". "W świetle tego, że ksiądz Murphy był w podeszłym wieku i bardzo słabego zdrowia oraz żył w odosobnieniu, a w ciągu 20 lat nie zgłoszono żadnych zarzutów wykorzystywania, Kongregacja Nauki Wiary zasugerowała, by arcybiskup Milwaukee rozważył rozwiązanie tej sytuacji poprzez na przykład zakazanie ks. Murphy'emu publicznego sprawowania posługi i zażądanie, by wziął on na siebie pełną odpowiedzialność za ciężar swoich czynów" - przyznał Watykan w oświadczeniu, wydanym natychmiast w reakcji na artykuł w nowojorskim dzienniku.