Watykański "minister kultury" stwierdził, że "być może Kościół nie zrobił wystarczająco dużo, by zwalczać mafię". Włoskie media, które przytoczyły wypowiedź hierarchy, uznały ją za samokrytykę Kościoła. Kardynał Ravasi podkreślił w Catanzaro w Kalabrii, że wyznawanie wiary przez mafiosów to wyraz "zdegradowanej religijności". "Jeśli dochodzi do tego, że ktoś modli się zanim pójdzie zabić drugą osobę, to mamy do czynienia z totalną degeneracją, bluźnierstwem" - oświadczył watykański hierarcha podczas publicznej debaty z dwoma włoskimi prokuratorami do walki z mafią. "Trzeba zawsze mówić jasno, powtarzać, jak to uczynił Jan Paweł II na Sycylii, że mafiosi są poza Kościołem, mimo że posługują się wszystkimi symbolami religijnymi" - dodał kardynał. Religijność świata przestępczego określił jako "czyste bałwochwalstwo, negację Boga". Kardynał Ravasi pytany o to, co musi zrobić Kościół w obliczu tego zjawiska, odparł, że konieczna jest edukacja i stała obecność u boku najmłodszych i całych rodzin. "Kto zabił, jest prześladowcą wiary, nawet jeśli ma figurki Matki Bożej w domu"- oświadczył. Kardynał z Watykanu wyraził przekonanie, że konieczne jest "oczyszczenie" uroczystości religijnych ku czci patronów miast i miejscowości oraz procesji, w których na południu Włoch udział biorą niekiedy członkowie mafijnych klanów. Mówił też o tym, że pielgrzymują oni do sanktuariów. Zapewnił jednocześnie, że zdaje sobie sprawę z tego, jak trudno jest występować przeciwko mafii proboszczowi w małej miejscowości, w której jest ona bardzo silna. Przewodniczący Papieskiej Rady Kultury przestrzegł, że istnieje ryzyko, iż zorganizowana przestępczość może instrumentalnie wykorzystywać religię oraz religijność ludności dla swoich nieetycznych celów.