PAP: Cyryl I, ówczesny metropolita smoleński i kaliningradzki gościł już w Polsce w 2004 roku. Po spotkaniu z księdzem prymasem mówił dziennikarzom, że jego wizyta przyczyni się do rozwoju stosunków między Kościołem katolickim w Polsce a rosyjskim Kościołem prawosławnym. Jak te stosunki kształtują się teraz, kiedy został patriarchą Moskwy i całej Rusi? Kard. Glemp: - Obecnie mamy dobry klimat, jeśli chodzi o stosunki Kościoła katolickiego w Polsce z Kościołem prawosławnym w Rosji. Przede wszystkim jest dobra atmosfera i nie ma zaczepnych wystąpień. Panuje ogólna życzliwość, która odnosi się zarówno do Kościoła prawosławnego w Polsce, jak i w Rosji. Mam na myśli wymiar ściśle religijny. Relacje Kościoła katolickiego w Polsce z Kościołem prawosławnym w Rosji uległy ożywieniu po śmierci patriarchy Moskwy i całej Rusi Aleksego II. Już w czasie jego pogrzebu, w którym brałem udział, doznałem dużej życzliwości i chęci wzajemnego zbliżenia. Wspólnie z prawosławiem musimy tak postępować, żebyśmy byli Kościołem w sensie duchowym, ewangelicznym. Mówimy o Kościele katolickim, który jest w Polsce, i o prawosławnym, który jest w Rosji. Takie stwierdzenie może nasuwać uwagi dyskusyjne. Trzeba bowiem ustalić: co rozumiemy pod formułą: "rozdział Kościoła od państwa". Między sformułowaniem Soboru Watykańskiego II a sformułowaniem leninowskim są różnice ogromne. Przedstawiciele naszych wspólnot wierzących katolików i prawosławnych mogą się jednak zwracać do swoich wiernych bez zagłębiania się w szczegóły doktrynalne. W Polsce potrafimy dosyć dobrze ułożyć stosunki Kościół-państwo w sensie życzliwego rozdziału Kościoła od państwa. Nie wiem, na ile dziś leninowska zasada, że "Kościół jest oddzielony od państwa, ale nie państwo od Kościoła" ma jeszcze praktyczne zastosowanie. Wydaje się nam w Polsce, że działalność Kościoła prawosławnego w Rosji jest w większym stopniu uzależniona od państwa. Odezwa wydana do wiernych dwóch Kościołów o odrębnej narodowości jest początkiem dialogu. Prosimy Boga, aby był to dialog błogosławiony. Wiemy, że jest odważny i trudny. Patriarcha Cyryl I przybędzie do Polski po raz pierwszy jako zwierzchnik rosyjskiego Kościoła prawosławnego, można spodziewać się, że będzie to wydarzenie historyczne. Jaką wagę Kościół katolicki w Polsce przywiązuje do tej wizyty? - Cieszymy się z tej wizyty, bo jest to pierwszy zwierzchnik Kościoła prawosławnego w Rosji, który przyjeżdża do Polski. Jest to duże wydarzenie, choć przyjeżdża do Kościoła bratniego - prawosławnego w naszym kraju. Tym samym patriarcha Cyryl I wychodzi poza Kościół prawosławny w Rosji. Nawiedził już Kościoły prawosławne byłego Związku Radzieckiego, zna zresztą inne Kościoły w świecie, a teraz w Polsce otwiera dialog z Kościołem katolickim w Polsce. Sądzę, że są to wizyty pomagające w uświadomieniu tego, że Kościół przez swoją postawę i wiarę ewangeliczną może mieć duży wpływ na postawy odpowiedzialności obywatelskiej ludzi w świecie. I w tym zakresie patriarcha Cyryl jest bardzo aktywny. Stąd też patrzymy na jego działalność z wielkim uznaniem. Podczas pobytu patriarchy Cyryla I w Polsce zostanie podpisane wspólne przesłanie o pojednaniu obu narodów - polskiego i rosyjskiego. Czy należy się spodziewać, że może ono odegrać podobną rolę jak list biskupów polskich do biskupów niemieckich? - Nie widzę podobieństwa do wymiany listów między Episkopatem polskim zapraszających biskupów niemieckich do obchodów milenijnych chrześcijaństwa w Polsce. Skutki jednak tego przesłania i następne prace mogą przynieść podobne pomyślne skutki. Przesłanie to powstaje w innych okolicznościach, inna też jest rozpiętość zapotrzebowania na miłość Chrystusa w świecie. Teraz piszemy razem wspólne przesłanie do obywateli obu narodów - polskiego i rosyjskiego. I przesłanie to nie budzi kontrowersji politycznych, jak list Episkopatu Polski do biskupów niemieckich, który był bardzo politycznie odebrany. Wszyscy powinniśmy sobie życzyć, aby to przesłanie rosyjskich biskupów prawosławnych i polskich biskupów katolickich nie było odbierane politycznie, tylko jako nasze widzenie świata według planu Bożego. Chcemy ten świat rozwijać ku lepszemu, byśmy stawali się coraz bardziej sprawiedliwi i odpowiedzialni, a także zachowali ewangeliczną miłość, wiarę i nadzieję. Taki - moim zdaniem - powinien być odbiór tego przesłania. Jednak zawarte w dokumencie wezwanie do obu narodów o przebaczenie wzajemnych krzywd wyrządzonych w przeszłości ma kontekst polityczny? - Wiadomo, że Kościoły i wyznania żyją we wspólnotach narodowych lub plemiennych, często bardzo różnych. Religia bywa przyczyną różnic i wrogich wyodrębnień. A tak być nie musi. Wiadomo, że między naszymi Kościołami było bardzo dużo niedobrych rzeczy. Dlatego też powinniśmy bardzo mocno podkreślać te działania religijne, które łagodzą wrogie postawy polityczne. Pewnie, że kiedy dwa narody zbliżają się do siebie także z motywów religijnych, to taki fakt interesuje polityków. Jeden dokument nie zmieni wszystkiego od razu. Politycy będą go "obwąchiwali" ze wszystkich stron. Dopiero wytrwałe obstawanie przy prawdzie może przynieść dobre owoce pojednania. Jak wyglądały pierwsze kontakty Kościoła katolickiego po 1988 roku w Polsce z Kościołem prawosławnym w Rosji? - Były już wcześniej takie kontakty, ale miały charakter raczej kurtuazyjny. Trzeba pamiętać, że przez całe wieki kształtowała się zależność Kościoła prawosławnego od carów, znacznie w większym stopniu niż Kościoła katolickiego od królów polskich. Jeżeli dzisiaj zaczynamy mówić o porozumieniu, to musimy zostawić sobie dużo czasu na zmianę mentalności, żeby móc spojrzeć na naszych wiernych, którzy są Polakami czy Rosjanami jako na dzieci Boże, a nie tylko na dzieci skłóconych narodów. Stąd też czeka nas duży wysiłek, gdy chodzi o zmianę patrzenia na tę zależność Kościół-państwo. To jest bardzo trudne zadanie. Sadzę, że jest to początek bardzo wielkiej rzeczy. Trzeba w naszych spotkaniach pokazać większą wagę religii i przekonań religijnych nad tendencjami politycznymi. Czy zapraszał Ksiądz Prymas patriarchę Aleksego II do Polski? - Tak, zapraszałem. Wydawało się, że chce przyjechać do Polski i nie odmówił. Ale potem po jakimś czasie zawiadomił przez metropolitę Bazylego, że nie może przyjechać. Dlaczego nie doszło do tej wizyty i jakie były powody? - Nie umiem na to pytanie odpowiedzieć. O ile pamiętam, patriarcha Aleksy II przyjął postawę dyplomatyczną. Ponadto były napięcia między Watykanem a Moskwą. I to też mogło być przyczyną. To był człowiek o innej mentalności niż obecny patriarcha Cyryl I. Czy za Cyryla I stosunki na linii Watykan-Kościół prawosławny w Rosji uległy poprawie? - Tak dalece nie jestem zorientowany. Sądzę, że kiedy w Rosji na miejsce Polaka abp. Tadeusza Kondrusiewicza, uchodzącego za zwierzchnika katolików, został mianowany hierarcha włoski arcybiskup Paweł Pazzi (2007), tytułem jego działalności kościelnej oznaczona jest "Matka Boska w Federacji Rosyjskiej". Faktycznie jest to "czerwony" neogotycki kościół wybudowany przez Polaków tuż przed I wojną światową. Jest to obiekt przywrócony z wielkim wysiłkiem do funkcji liturgicznych po upadku komunizmu. To pozwoliło wyciszyć napięcia. Przychodzi czas, kiedy Kościół katolicki zyska pozycję pełnego partnerstwa wśród Kościołów i wyznań w Rosji. Wspólnie wydane "przesłanie" może być tego dowodem. Wróćmy jeszcze do polityki, która powinna być służbą społeczeństwu. Służyć można nie tylko kierowaniem i decyzjami, ale także przykładem uczciwego życia obywatelskiego - rozwijanie takich cnót jak umiłowanie prawdy, szacunek do życia, do mienia, do budowania rodzin pielęgnujących wzajemną miłość, szacunek dla dobra wspólnego. Takie postawy mają pośredni wpływ na politykę i nie muszą wikłać się w spory. Rozmawiali: Stanisław Karnacewicz i Paweł Rozwód