O sprawie pisał niedawno Eduardo Campos Lima na łamach portalu katolickiego Crux. Prześledził on przesłania, które konferencje episkopatów krajów Ameryki Południowej zwykle publikują na zakończenie zebrań plenarnych. Okazało się, że w ostatnich miesiącach dominuje tam właśnie tak brzmiący apel. Walka z dezinformacją, kłamstwami i fake newsami Oznacza to, że nie tylko w krajach europejskich, podobnie zresztą jak i w Polsce, narasta wrażenie polaryzacji, to znaczy takiego typu walki między partiami o głosy wyborców, które z partii przeciwnych czynią w narracji wrogów, niejednokrotnie też zdrajców. Taki typ narracji przedwyborczej, który niektórzy politolodzy nazywają antagonizacją, okazuje się skuteczniejszy, bo łatwiej wznieca emocje wyborców. Zjawisko to zostało dostrzeżone również przez Kościół. Biskupi brazylijscy, którzy w kwietniu obradowali na Zebraniu Plenarnym w Aparecidzie, zwrócili uwagę i na fake newsy, coraz częściej stosowane (bo skuteczne) przez różne grupy w ten sposób walczące o swoją pozycję. "Walka z dezinformacją, kłamstwami i fałszywymi wiadomościami, które często wykorzystują również język religijny do uzasadnienia podejrzanych interesów politycznych i gospodarczych, wymaga od nas większej zdolności do stawienia im czoła i posiadania lepszych mechanizmów zapewniających, że suwerenność głosowania nie zostanie zaburzona" - napisali. Episkopaty nie piszą o tym w kontekście zagrożenia dla Kościoła albo życia religijnego (choć zjawiska polaryzacji, fałszywych wiadomości i dezinformacji coraz częściej widać w dyskursie wewnątrzreligijnym), lecz występują w obronie demokracji, wolności słowa, wolności głosu i państwa prawa. Podobne w istocie apele w kontekście wyborów wystosowali biskupi w Chile i Meksyku. Nawet jeśli nie padło wprost słowo "polaryzacja", był apel o tworzenie dialogu i budowanie demokracji. Ameryka Południowa vs. Europa Tym, co różni Amerykę Południową od Europy, jest tło społeczne i polityczne. Amerykę Południową ciągle trawi bieda i nierówności społeczne nieporównanie głębsze od tych w krajach europejskich. A ponadto zorganizowana przestępczość, widziana na żywo przez innych bezkarność wielu grup społecznych, jawna korupcja czy brak perspektyw dla młodych. Wyzwań stojących przed państwami wciąż jest wiele. Ojczyzna papieża Franciszka, Argentyna, jest tu czołowym przykładem. Kolejny kryzys gospodarczy (nie pierwszy przecież w ostatnim półwieczu) odbija się przede wszystkim na najbiedniejszych. Mimo tego, że jest o co walczyć, polaryzacja w Argentynie pogłębia się. Zamiast walczyć z największymi problemami, rządzący podejmują decyzje dzielące społeczeństwo, oklaskiwani wyłącznie przez swoich wyborców. Jak czytamy w opracowaniu na łamach pisma Crux, biskupi argentyńscy zebrali się w dniach 15-19 kwietnia w Pilar. Ich końcowa deklaracja koncentruje się na poważnym kryzysie gospodarczym i społecznym, z jakim boryka się kraj. "Jesteśmy przekonani, że miłość poprzez konkretne gesty i radość jest najdobitniejszym głoszeniem Ewangelii w społeczeństwie, które zdaje się żyć w ciągłej konfrontacji, w którym panuje indywidualizm i wolność bez miłości" - piszą. Według urodzonego w Argentynie księdza Pedro Brassesco, zastępcy sekretarza generalnego Rady Episkopatu Ameryki Łacińskiej i Karaibów (znanej pod hiszpańskim akronimem CELAM), episkopat Ameryki Łacińskiej z niepokojem śledzi rosnącą polaryzację polityczną w regionie, która od lat działa na osłabienie demokracji. Według komentatorów z tegorocznych deklaracji episkopatów krajów Ameryki Łacińskiej nie wybrzmiewa jednak silny głos. Komentatorzy zwracają uwagę, że apele biskupów pozostają "bez siły i przejrzystości". Koncentrują się na skądinąd słusznej diagnozie, lecz proponowane lekarstwo brzmi jak wyświechtany, często powtarzany slogan, wyrażany słownictwem bliższym politologii niż religii. Jednym słowem, pozostają bez echa. Bez wpływu na życie społeczne i polityczne krajów Ameryki Południowej - wybrzmiewa w tekście zamieszczonym na łamach portalu katolickiego Crux.