Rada do spraw Rodziny episkopatu stwierdziła w ubiegłym tygodniu, że ci, którzy zabijają życie poczęte albo ustanawiają przeciwko niemu prawa, "a takim jest życie dziecka w stanie embrionalnym, w ogromnym procencie niszczone w procedurze in vitro, stają w jawnej sprzeczności z nauczaniem Kościoła katolickiego i nie mogą przystępować do komunii świętej, dopóki nie zmienią swojej postawy". "Rada episkopatu nie ma prawa formułować wypowiedzi doktrynalnych. To należy do uprawnień całego episkopatu i to działającego jednomyślnie" - mówi "Rz" ekspert w dziedzinie prawa rzymskiego ks. prof. Franciszek Longchamps de Berier, członek zespołu ds. bioetycznych episkopatu. Według o. Andrzeja Rębacza, dyrektora Krajowego Ośrodka Duszpasterstwa Rodzin i konsultora Rady ds. Rodziny, Rada nie określała doktryny, tylko przypomniała znaną od wieków zasadę dotyczącą życia poczętego, wynikającą z doktryny. Ale prawo kanoniczne nie mówi nic na temat in vitro. Mówi o ekskomunice za przerywanie ciąży. Kanon 1398 stwierdza: "Kto powoduje przerwanie ciąży po zaistnieniu skutku podlega ekskomunice wiążącej z mocy samego prawa". Prawo karne, jak i taka część prawa kanonicznego nie uznają analogii (w tym wypadku między przerywaniem ciąży a niszczeniem embrionów w procedurze in vitro). "Nie można prosto powiedzieć, że niszczenie embrionów w procedurze in vitro, które jest oczywiście zabijaniem, ale nie jest aborcją, podpada pod kary kościelne, jakie pociąga za sobą aborcja" - wyjaśnia w "Rzeczpospolitej" ks. Longchamps. "Jeżeli nie mamy jasnej wypowiedzi o charakterze doktrynalnym, że kto dokonuje procedury in vitro albo w tym uczestniczy bądź ją czyni zgodną z prawem, wyłącza się ze wspólnoty, nie możemy nic takiego ogłaszać". O tym więcej dziś na łamach "Rzeczpospolitej". Jesteś za in vitro! Nie pójdziesz do komunii! Czy to przesada?