Mszę koncelebrowało wraz z abp. Madrytu Antonio Marią Rouco Varelą kilkudziesięciu biskupów, z których część przybyła z innych krajów europejskich. W dniu obchodzonym jako Niedziela Świętej Rodziny przewodnim tematem nabożeństwa była "rodzina jako uprzywilejowane miejsce głoszenia Ewangelii wszystkim narodom". Na ekranach na madryckim placu widniały słowa papieża Franciszka, nawiązujące do Świętej Rodziny, zmuszonej do ucieczki, jak obecnie przesiedleńcy i uchodźcy, których byt naznaczają "strach, niepewność i niewygody". "Niestety, dzisiaj w tej smutnej rzeczywistości znajdują się miliony rodzin - powiedział papież, który przypomniał również, że wielu imigrantów, którzy nawet jeśli mają pracę, "nie znajdują ani dobrego przyjęcia, ani szacunku". Abp Madrytu bronił w homilii rodziny tworzonej przez "nierozerwalne małżeństwo" przeciwko "opresyjnej atmosferze intelektualnej i mediów", w której "górę bierze koncepcja życia charakteryzującego się przemijalnością". Wcześniej, na długo przed rozpoczęciem nabożeństwa, przy śpiewie kolęd i pastorałek, z flagami różnych regionów Hiszpanii, wierni, przybyli z różnych stron, oceniali, że rząd powinien całkowicie zakazać aborcji. "Nowe przepisy aborcyjne są niewystarczające, ponieważ nadal pozwalają na jej stosowanie" - powiedział 49-letni Ignacio Gonzalez, handlowiec, który z żoną i sześciorgiem dzieci przyjechał do Madrytu z odległej o 400 km Murcji. "Trzeba pójść dużo dalej, ponieważ nie powinno w ogóle być aborcji: jest ona przestępstwem" - dodała 82-letnia Maria Cardador, która przyjechała autokarem z okolic Kordoby. W poprzednich latach, w czasach socjalistycznego rządu Jose Luisa Rodrigueza Zapatero (2004-2011), we mszy odprawianej przez abp. Madrytu uczestniczyło po kilkaset tysięcy wiernych. W latach tych katolicy krytykowali sztandarowe reformy socjalistów: legalizację małżeństw tej samej płci w 2005 roku i ustawę o aborcji z 2010 roku. Spełniając obietnice wyborcze z 2011 roku, konserwatywny rząd Mariano Rajoya przy sprzeciwach lewicy i wielu organizacji kobiecych zatwierdził 20 grudnia projekt nowelizacji ustawy, ograniczający dopuszczalność aborcji do sytuacji, gdy zagrożone jest życie lub zdrowie kobiety oraz gdy ciąża jest wynikiem gwałtu. Nowelizacja ma duże szanse na przyjęcie przez parlament, w którym Partia Ludowa Rajoya ma większość. Numer dwa partii socjalistycznej, bardzo krytyczna wobec projektu ustawy Elena Valenciano, podała w niedzielnym komunikacie, że pierwszą osoba, która ucieszyła się z nowelizacji był abp Madrytu, ponieważ hierarchia katolicka w Hiszpanii "zawsze chciała - i czyniła to przez wieki - rządzić seksualnością". Zatwierdzony projekt faktycznie unieważnia prawo z 2010 roku, które zezwalało wszystkim kobietom na dokonywanie aborcji do 14. tygodnia ciąży oraz do 22. tygodnia w przypadku poważnych wad rozwojowych płodu i w przypadku zagrożenia życia i zdrowia matki. Teraz aborcja dopuszczalna ma być w dwóch przypadkach - jak wyjaśniał minister sprawiedliwości Alberto Ruiz-Gallardon: gdy jest "niezbędna z powodu poważnego zagrożenia dla życia lub zdrowia psychicznego kobiety", i "gdy ciąża była konsekwencją przestępstwa przeciwko wolności lub integralności seksualnej kobiety". Jeśli kobieta zajdzie w ciążę w przypadku gwałtu, to będzie mogła skorzystać z prawa do aborcji, jeśli złoży doniesienie o przestępstwie. W przypadku, gdy powodem usunięcia ciąży ma być wada rozwojowa płodu, to konieczne będą opinie wydane przez dwóch lekarzy. W przypadku niepełnoletnich na aborcję muszą zgodzić się rodzice. Stowarzyszenia feministyczne i lewica mobilizują się w sprawie nowych przepisów. Wielu deputowanych lewicy podpisało "pakt na rzecz prawa do aborcji", powstały z inicjatywy około 200 organizacji kobiecych. Według sondażu instytutu Metroscopia z maja, opublikowanego w dzienniku "El Pais", za przepisami z 2010 roku opowiada się 46 proc. Hiszpanów, a ograniczenie aborcji popiera 41 procent.