Kardynał Marx powiedział, że kiedy na jaw wyszedł ogromny zasięg skandalu "w Kościele panowała wielka pokusa, by uniknąć spojrzenia prawdzie w oczy". "Nie ulega wątpliwości, że w ostatnich dziesięcioleciach wielu hierarchów uznało za priorytet ochronę instytucji i z tego powodu próbowało ukryć straszną prawdę, zamiast uznać ją z goryczą" - oświadczył niemiecki kardynał. "Co więcej - dodał - przyczynili się oni do tego, używając języka, mającego na celu zaciemnienie obrazu sytuacji i pomniejszanie faktów". Arcybiskup Monachium powiedział, że dostojnicy ci uważali, iż "zarzuty stawiane księdzu są równoznaczne ze szkodą wyrządzoną bezpośrednio instytucji Kościoła". Podkreślił, że należy bardzo uważnie przyglądać się takim mechanizmom. "Rok 2010, w którym debata na temat skandalu w Niemczech osiągnęła szczyt, był najgorszy i najbardziej bolesny w moim życiu" - wyznał metropolita Monachium w wystąpieniu na forum kończącego się w czwartek sympozjum "Ku uzdrowieniu i odnowie" na Uniwersytecie Gregoriańskim z udziałem przedstawicieli 110 episkopatów z całego świata oraz 30 przełożonych zakonnych. Kardynał Marx oświadczył: "Nie ma sensu myślenie o Kościele jako o wyspie albo łodzi, zaatakowanej przez armię wrogów". Wyraził przekonanie, że biskupi "muszą nauczyć się dyskutować z mediami" i zawsze kierować się zasadą "przejrzystości i szczerości". "Nie warto złorzeczyć na media albo potępiać opinię publiczną. Trzeba przyjąć postawę otwartości" - podkreślił. Zdaniem arcybiskupa "zajmowanie pozycji obronnych, banalizowanie" nie przysłużą się wiarygodności przedstawicieli Kościoła. Wielkie sympozjum, pierwsze takie w historii Kościoła, odbywające się przy wsparciu Benedykta XVI i z udziałem przedstawicieli Watykanu, zakończy prezentacja nowego Centrum na rzecz ochrony dzieci z siedzibą w Monachium, ośrodka kształcenia online przygotowującego materiały edukacyjne dla duszpasterzy na temat zapobiegania i interwencji w przypadkach nadużyć.