Na początku tego roku Barbara Borowiecka wystosowała list do gdańskiej kurii, w którym oficjalnie zgłosiła, że była molestowana przez księdza Henryka Jankowskiego, w czasie gdy ten był wikarym w kościele św. Barbary w Gdańsku. "Zgłaszam do kurii, że były to zdarzenia prawdziwe i miały miejsce w latach sześćdziesiątych. Wnioskuję o zbadanie tej sprawy. (...) Jeżeli zaistnieje taka konieczność, to zeznam pod przysięgą, że molestowanie miało miejsce" - napisała.2 października Borowiecka otrzymała odpowiedź, datowaną na 12 września. Podpisał się pod nią kanclerz gdańskiej kurii ks. Rafał Dettlaff."Z upoważnienia J. E. Sławoja Leszka Głódzia, Arcybiskupa Metropolity Gdańskiego, uprzejmie informuję, że Kongregacja Nauki Wiary przesłała pismo, w którym w sposób jednoznaczny wyjaśnia, iż w sytuacji oskarżenia skierowanego po śmierci osoby oskarżanej, w tym wypadku Ks. Henryka Jankowskiego, prowadzenie postępowania procesowego jest niemożliwe" - czytamy w odpowiedzi. "Ponadto Kongregacja Nauki Wiary informuje, że sprawa została zamknięta, a wszelka dokumentacja z nią związana została przekazana do archiwum wspomnianej Kongregacji" - napisano.Jak komentuje "Więź", "odpowiedź, którą otrzymała Borowiecka, świadczy o tym, że abp Głódź zdecydował sprawy nie wyjaśniać".